W Hiszpanii mówi się na te papryczki Pimientos de Padrón a następnie dodaje się "jedne są pikantne a drugie nie..." Nie warto więc pytać sprzedawcy, kelnera (niepotrzebne skreślić) o ostrość! Odpowiedź już znamy! Kupując je ryzykujemy, że możemy natrafić na diabelsko-pikantne sztuki, po których ciężko będzie przez długo powrócić do rzeczywistości. Nie ma co jednak się zrażać, bo są one bardzo dobre! Warto zawsze jednak delikatnie spróbować, by wyczuć czy w papryczce siedzi diabelska ostrość. Pochodzą z Galicji - a dokładnie z La Coruña - ale znane są na całym Półwyspie Iberyjskim. Serwuje się je jako tzw. tapas, czyli różnego rodzaju przekąski, które zastępuja jedno konkretne danie. Papryczki padrón można również przygotować w domu. Wystarczy nagrzać piekarnik, wysypać papryczki na blachę i posypać gruboziarnistą solą i polać odrobiną oliwy z oliwek. Pieczemy je około 20 minut, a następnie serwujemy jako przekąskę. Można też przygotować je na patelni - w ten sam sposób. Wspaniały dodatek! I uwaga, bardzo smaczny, ale może być nawet bardzo pikantny! Na pocieszenie: ja wczoraj je robiłam i nie natrafiłam na ani jedną ostrą sztukę! Powodzenia!
20 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarze:
oj dały mi popalić te papryczki :))) niezapomniane wrażenie... buziaqui, musz
:) pamiętam!
Gdzie można je kupić w Polsce ? Dobrze je wspominam z hiszpanii ale u nas jeszcze nie spotkałem.
Droga Ariadno,
Wczoraj kupowalam papryczki de padron, a sprzedawczyni od razu wyskakuje do mnie z tekstem > toma, no pican !
A ja tam wiem swoje > unos pican, otros no !!
Jutro je przygotuje, to sie okaze )
Wrzuca sie je na blache z ogonkami czy bez?
Mam we Wloszech podobnie wygladajace. Nie sa pikantne.
http://kuchniapodwulkanem-anthony.blogspot.com/2010/07/puparulilli-fritti-czyli-smazone.html
Myslisz , ze to te same papryczki?
Tutaj wrzuca się je z ogonkami.
Pozdrawiamy Italię
SWS
Prześlij komentarz