Suma Wszystkich Smaków

24 grudnia 2010

WESOŁYCH ŚWIĄT!





SUMA WSZYSTKICH SMAKÓW ŻYCZY WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA WSZYSTKIM CZYTELNIKOM I TYM, KTÓRZY TRAFILI TU PRZEZ PRZYPADEK!
NIECH TEN WYJĄTKOWY CZAS BĘDZIE DLA WAS PEŁEN UŚMIECHÓW, CIEPŁA I PIĘKNYCH ZAPACHÓW Z KUCHNI!

 
 

23 grudnia 2010

USZKA Z GRZYBAMI...

...czyli wigilijny klasyk.


Witam serdecznie!
Udało się! Ulepiłam uszka. To moje pierwsze samodzielne, emigracyjne uszka z leśnymi grzybami (jak na nie mówią Hiszpanie). Ciasto przygotowuję według tego oto niezawodnego przepisu: klik-tu.
Farsz wykonałam według wskazówek Mamy...
A oto efekt...

Potrzebne składniki (farsz):


- 6 dkg suszonych grzybów
- 3 dkg czerstwej bułki
- 2 dkg tartej bułki
- 5 dkg cebuli
- 2 dkg tłuszczu (masło)
- pieprz, sól do smaku
*do takiej ilości farszu przygotowałam ciasto z 20 dkg mąki, 1małego żółtka, 65-70 ml ciepłej wody, łyżeczki oliwy, szczypty soli)

Przygotowanie:


Grzyby umyć, namoczyć (najlepiej całą noc), ugotować w małej ilości wody z dodatkiem 1 łyżeczki masła. Cebulę drobno posiekać i podsmażyć na maśle na złoty kolor. Czerstwą bułkę namoczyć i dobrze odcisnąć na sitku. Wszystkie składniki (grzyby, cebulka, bułka) przepuścić przez maszynkę do mielenia lub zmielić w blenderze, a na końcu dodać bułkę tartą oraz przyprawy i dokładnie wymieszać. Farsz powinien być dobrze doprawiony, wyraźny!
Uwaga! Ugotowane grzyby najlepiej zostawić na sitku pod przykryciem na kilka godzin, aby nie były zbyt mokre i nie rozrzedziły farszu.
Przygotowane ciasto wałkujemy cieniutko porcjami i wycinamy z niego kwadraty o boku ok. 3 cm, łyżeczką nakładamy farsz i lepimy zgrabne uszka. W rondlu gotujemy wodę z dodatkiem soli, dodajemy łyżeczkę oliwy/oleju i na wrzątek wrzucamy uszka, gotujemy 2-2,5 minuty od momentu wypłynięcia na powierzchnię.
Ps. Dawniej przygotowywałyśmy z mamą uszka z wyciętych kółeczek, ale o wiele łatwiej lepi się jednak kwadraciki.


Smacznego,
SWS

22 grudnia 2010

KRUSZON Z PORTO...

...czyli świąteczny koktajl na zimno.


Witam serdecznie!
Ostatnio zabrałam się za pieczenie szybkich, kruchych ciasteczek. W grę wchodzą tylko te bez wałkowania. W pudełku mam już 3 różne rodzaje i jestem z tego powodu dumna, jakoś do tej pory rzadko robiłam ciasteczka, zniechęcało mnie wałkowanie, wycinanie itd, itp. Ale w tym roku trafiłam na idealne przepisy: klik1, klik2, a dzisiaj udało mi się jeszcze przygotować czekoladowe ciasteczka wg. Bei. Serdecznie polecam wszystkie 3 receptury, efekt murowany!
Ale żeby jakaś równowaga w przyrodzie została zachowana, dziś podam przepis na coś zimnego, świątecznego, procentowego, nie oszukujmy się, samymi ciasteczkami człowiek nie żyje!
Dzisiaj w roli głównej niecodzienny kruszon (z fr. cruchon: dzbanek): aromatyczne, wzmocnione porto, cytrusy, przyprawy korzenne, kostki lodu...

Potrzebne składniki:


- 1 butelka (750 ml) czerwonego wina wytrawnego
- 350 ml porto (użyłam Tawny)
- 3 pomarańcze średniej wielkości
- 1/2 grejpfruta
- kilkanaście goździków
- 1 laska cynamonu
- 2-3 łyżeczki cukru (może być cukier z wanilią)

Przygotowanie:


Pomarańcze i grejpfruta należy oparzyć, z 1 i1/2 pomarańczy wyciskamy sok i przelewamy go do dzbanka, dopełniamy wytrawnym winem oraz porto, dodajemy laskę cynamonu i cukier, odstawiamy do lodówki na około 1,5 godziny (wierzch dzbanka najlepiej przykryć folią, aby nie przedostały się do napoju niepotrzebne zapachy). Grejpfruta i pozostałe pomarańcze nadziewamy goździkami w kilku miejscach (tak, aby łatwo je było pokroić) i kroimy na plasterki/kawałki razem ze skórką i goździkami. Pokrojone owoce dodajemy do schłodzonego wina; tak przygotowany kruszon podajemy z lodem w kieliszkach lub innym efektownym szkle.
*Oryginalny przepis znalazłam w grudniowym wydaniu Twojego Stylu, delikatnie zmieniłam proporcje.


Smacznego,
SWS

21 grudnia 2010

ŚWIĄTECZNY CHLEB...

...z rodzynkami, żurawiną i orzechami.




Witam serdecznie!
W Hiszpanii je się dobrze, dieta jest urozmaicona, owoce morza i ryby świeżutkie, owoce dorodne, pomidory smakują pomidorami, w tapasach można się zakochać, ale niestety pieczywo można znienawidzić! Brakuje dobrego chleba i mam wrażenie, że z tego powodu je się go mniej (mówię o sobie). Hiszpanie lubują się w białym, dmuchanym chlebie (jeżeli to coś w ogóle można nazwać chlebem), do każdego głównego dania (np. do paelli) dobierają puchatą bułę, trochę jej skubną, trochę w niej podłubią, pobawią się nią, resztę zostawią. Na pytanie pt. Po co w zasadzie bierzesz bułkę do paelli, a potem jej nie zjadasz? nie potrafią odpowiedzieć, ale buła musi być!
Wypróbowałam już różne formy tutejszego pieczywa: bagietka wiejska, domowa, chleb pasterski, bułki mleczne, ziarniste, ale wszystkie można wrzucić do jednego wora: dmuchane i na dłuższą metę niejadalne, a już w zupełności nienadające się do dłuższego przechowywania!
Postanowiłam więc upiec jakiś dobry, prosty w przygotowaniu chlebek. W tym celu udałam się do Pracowni wypieków i znalazłam coś idealnego. Chlebek udał się jak malowany, pachnący, z chrupiącą skórką i dobrze wyrośniętym wnętrzem (przy czym bez sztucznego puchu!). W ściereczce przechowuje świeżość przez kilka dobrych dni, więc na pewno upiekę go na święta. W przepisie oryginalnym chleb pieczony był w żeliwnym garnku, ja upiekłam go w glinianym, hiszpańskim naczyniu i równie dobrze wyrośł, nie przylepił się.


Potrzebne składniki:

- 400 g mąki pszennej
- 50 g rodzynek
- 40 g suszonej żurawiny
- 50 g siekanych orzechów (dodałam włoskie i laskowe)
- 1 i 1/4 łyżeczki soli
- 3/4 łyżeczki cynamonu
- 6 g świeżych drożdży (lub 2 g suchych)
- 350 g wody
- szczypta pieprzu
*W przepisie oryginalnym dodatkami były orzechy włoskie i rodzynki, ja dodałam jeszcze żurawinę i orzeszki laskowe)

Przygotowanie:


Wszystkie składniki wsypujemy do miski i mieszamy łyżką przez 30 sekund. Następnie miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 12-18 godzin!
Po upływie tego czasu przekładamy ciasto na oprószoną mąką stolnicę i składamy na pól, a kolejno przekładamy na ściereczkę obficie obsypaną mąką, przekładamy ze ściereczką do miski lub koszyka i ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę.
W między czasie gliniane  naczynie do zapiekania/garnek żeliwny wkładamy do zimnego piekarnika i nagrzewamy go do temperatury 230 stopni. Gdy ciasto jest już wyrośnięte, przekładamy je do gorącego naczynia i przykrywamy pokrywką (ja za pierwszym razem nakryłam folią aluminiową do pieczenia i wszystko wyszło super) i pieczemy około 30 minut. Po upływie tego czasu obniżyłam temperaturę do 200 stopni i zdjęłam pokrywkę, piekłam jeszcze 10 minut. Chleb popukany od spodu wydał głuchy odgłos, a skórka była złocista, co oznaczało, że chleb był gotowy! Idealnie chrupiąca skórka, ciekawy, słodkawy smak, mało roboty, przepis godny polecenia.


Smacznego,
SWS

19 grudnia 2010

CIASTECZKA MIGDAŁOWO-WANILIOWE...

...czyli ciąg dalszy świątecznych wypieków.



Witam serdecznie!
Dzisiaj znowu wypróbowałam nowy przepis na ciasteczka, bez wałkowania czy wycinania i znowu (jak w przypadku cranberry noel) było szybko, sprawnie, krucho, aromatycznie i bardzo smacznie! Przepis znalazłam w grudniowym wydaniu magazynu Kuchnia, urzekło mnie zdjęcie i musiałam zaryzykować. Teraz mogę spokojnie polecić ten przepis tym z Was, którzy jeszcze mają ochotę upiec jakieś szybkie, świąteczne ciasteczka, a może nawet ofiarować je komuś bliskiemu.

Potrzebne składniki:


- 25 dkg mąki pszennej
- 18 dkg schłodzonego masła
- szczypta soli
- 8 dkg cukru pudru
- nasionka z 1/2 laski wanilii lub cukier waniliowy
- 10 dkg mielonych migdałów
- domowy cukier waniliowy z prawdziwą wanilią do oprószenia ciasteczek

Przygotowanie:


Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy pokrojone na kawałeczki masło, sól, cukier puder, wanilię oraz migdały. Ze wszystkich składników zagniatamy jednolite ciasto (proszę zwrócić uwagę na to, aby masło dobrze połączyło się z resztą składników, formujemy z niego 2 wałeczki, zawijamy w folię aluminiową i wkładamy do lodówki na ok. 1 godzinę. Z kawałków ciasta wielkości orzecha włoskiego formujemy wygięte rożki (półksiężyce), jeżeli nie mamy na tyle cierpliwości, możemy również pociąć  ciasto na plasterki, jak w przypadku cranberry noel. Przygotowane ciasteczka wykładamy na blachę wyłożoną papierem i pieczemy około 12 minut w piekarniku nagrzanym do 200°C (w przepisie oryginalnym 220°C, ale w moim piekarniku była to zbyt wysoka temperatura). Po wyjęciu ciasteczka delikatnie wykładamy na kartkę papieru i posypujemy cukrem z prawdziwą wanilią, kiedy są jeszcze ciepłe.
Smacznego,
SWS


*Tym przepisem dołączamy się Akcji Świąteczne Prezenty 2010

18 grudnia 2010

CIASTECZKA CRANBERRY NOEL...

...czyli ciąg dalszy świątecznych wypieków.



Witam serdecznie. 
Rzadko piekę ciasteczka, kojarzą mi się głównie z wałkowaniem, wycinaniem, krótko mówiąc z bardzo czasochłonnym zajęciem, na które brakuje dnia. Tym razem dałam się przekonać! Przepis znalazłam na 2 blogach, które odwiedzam (BEA W KUCHNI i BRULION Z PRZEPISAMI) i wydał się banalnie prosty, a efekt piorunujący! Idealnie kruche, delikatnie maślane i kolorowe. Polecam, nawet tym zapracowanym!


Potrzebne składniki:

- 175 g masła
- 75 g cukru pudru 
(ja dodałam troszkę mniej, ponieważ moja żurawina była z dodatkiem cukru)
- 1 łyżeczka cukru waniliowego (z prawdziwą wanilią)
- szczypta soli
- 1 łyżka mleka
- 250 g mąki (użyłam tortowej)
- 30 g posiekanych pistacji
- 40 g suszonej żurawiny

Przygotowanie:


Masło miksujemy/ucieramy w wysokim naczyniu, kiedy jest już puszyste dodajemy cukier puder,  cukier waniliowy, sól, mleko i miksujemy do białości. Następnie dodajemy pistacje i pokrojoną żurawinę, a na koniec dosypujemy mąkę i dobrze wszystko mieszamy (ja , w ostatniej fazie, wyrobiłam ciasto ręcznie) . Tak przygotowane ciasto dzielimy  na dwie części i z każdej formujemy wałeczek o średnicy ok. 4 - 5 cm. Wałeczki zawijamy w folię aluminiową i wkładamy do zamrażalnika na ok. 20-30 minut. Po upływie 20-30 min. wałeczki wyjmujemy z folii i od razu kroimy na plasterki grubości około 5 mm. Tak przygotowane ciasteczka wykładamy na blachę (zachowując odstęp) wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200°C, pieczemy 10-12 minut. Ciasteczka studzimy na kartce papieru, przy zdejmowaniu ciasteczek z blachy należy uważać, aby się nie pokruszyły (ciepłe ciasteczka są bardzo delikatne!). 

Smacznego,
SWS

17 grudnia 2010

CIASTO BANANOWE Z BAKALIAMI...

...czyli Święta pod palmami i coś zamiast tradycyjnego cwibaka.


Witam serdecznie!
Święta coraz bliżej...
Ja tegoroczną Wigilię i Boże Narodzenie spędzę w hiszpańskich klimatach i będą to moje pierwsze Święta poza domem! Ale stół będzie zapełniony, w miarę możliwości oczywiście, polskim jadłem!  Szynki i suszone buraki przywiezione z Polski, suszone grzybki nazbierane w polskich lasach, kapusta kiszona zakupiona w hiszpańskim Lidlu (niemiecka, ale bardzo dobra:), a jeśli ktoś na emigracji miałby problem z kapustą, Ariadna podawała przepis na ekspresowe kiszenie kapuchy, czyli wypróbowany przepis emigrantów (klik-tu). Tak więc barszczyk czerwony z uszkami - obowiązkowo, gotowana kapusta z grzybami i śliwkami, śledziki (jakie? tu jeszcze nie jestem do końca zdecydowana), kompot z suszek, a zamiast tradycyjnego karpia (choć bardzo żałuję, że go tu nie będzie) pojawią się inne rybki (z tym nie ma problemu, jesteśmy 15 km od morza!).
Jeżeli chodzi o ciasta, to postanowiłam, że tym razem tradycyjny keks zastąpię ciastem bananowym, przepis znalazłam jakiś już czas temu na Food Haven i bardzo mi się spodobał (zdążyłam już go wypróbować). W oryginalnym przepisie są tylko orzechy, natomiast ja dodam mieszankę bakaliową (orzechy, migdały, rodzynki, morele, żurawina), będzie to taka hiszpańska wersja cwibaka, w sam raz na świąteczny stół "pod palmami".

Potrzebne składniki:

- 150 g miękkiego masła
- 100 g cukru
- 3 jajka 
- 4 dojrzałe banany (dodałam 450 g obranych bananów)
- 1 łyżka cukru z prawdziwą wanilią
- 330g mąki tortowej
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 120 g mieszanki bakaliowej

Przygotowanie:

jak rosną banany

Masło ubijamy mikserem na najwyższych obrotach przez około 15 sekund, a następnie dodajemy do niego cukier oraz cukier waniliowy i dalej ubijamy (już na średnich obrotach), aż masa stanie się puszysta i jednolita. Następnie dodajemy jajka, stopniowo, miksując po dodaniu każdego. Banany rozgniatamy widelcem/miksujemy na purée i stopniowo dodajemy do masy maślanej, cały czas mieszając. Na koniec dorzucamy posiekane bakalie i delikatnie mieszamy. W osobnym naczyniu łączymy mąkę z proszkiem do pieczenia i dodajemy do masy, delikatnie mieszając dużą łyżką. Przygotowane ciasto wylewamy do lekko natłuszczonej, silikonowej formy (może to być babka o średnicy 20 cm lub podłużna keksówka; jeżeli używamy formy tradycyjnej, należy wyłożyć ją papierem do pieczenia lub natłuścić i wysypać bułką tartą). Pieczemy około 50 min w piekarniku nagrzanym do 170°C. Ciasto jest pyszne, bardzo wilgotne, aromatyczne i sycące.

na zdjęciu wersja z dodatkiem orzechów i migdałów
 Smacznego,
SWS

10 grudnia 2010

SZYBKA TARTA GRUSZKOWA...

... czyli idziemy na łatwiznę, czasem trzeba!


Witam serdecznie!
To taki przedświąteczny wypiek, a potem mały post, żeby zrobić miejsce na późniejsze obżarstwo. W zasadzie pomysł zrodził się z potrzeby chwili, a mianowicie miał na celu wykorzystanie ciasta masa quebrada (inaczej w j.hiszp. nazywana pasta brisa, fr. pâte brisée), które pomyłkowo otworzyłam do przygotowania francuskich kapuśniaczków (oczywiście miałam je przygotować z ciasta francuskiego, a w moje ręce, pomyłkowo, trafiło ciasto na tarty). Nic nie może się zmarnować, więc kiedy już upiekłam kapuśniaczki, piekarnik był nagrzany, a w lodówce leżało otwarte ciasta, nie pozostało mi nic innego jak przygotować tartę. Tylko z czym...I kolejny raz w koszyczku dojrzewały 2 piękne, ogromne gruchy, tak więc tarta gruszkowa, tylko prosta, bo już się wystarczająco narobiłam przy kapuśniakach. I oto cała historia powstania tego banalnego przepisu. Jak wiadomo, od niechcenia, bez większego starania, wychodzi najlepiej! Tarta wyszła wspaniale, a efekt cieszy jeszcze bardziej, bo tak niewiele pracy trzeba było w nią włożyć. Czasem tak trzeba.

Potrzebne składniki:


- 1 opakowanie masa quebrada (pâte brisée)
- 2 duże, soczyste gruszki
- 2 jajka
- 1/3 szklanki śmietanki 18 lub 30% płynnej
- cukier z prawdziwą wanilią (1 i 1/2 łyżki)
*opcjonalnie polewa czekoladowa

Przygotowanie: 

Gotowe ciasto wyjmujemy z lodówki i zostawiamy na około  15 minut w temperaturze pokojowej. Następnie formę do tarty wykładamy papierem do pieczenia i wypełniamy ją ciastem (dół i boki formy). Powierzchnię ciasta nakłuwamy widelcem w wielu miejscach, wkładamy do nagrzanego pieca (200 stopni) i podpiekamy przez ok. 10 minut na delikatnie złoty kolor. W tym czasie myjemy gruszki, wykrawamy gniazda nasienne i kroimy na cienkie plastry (ok. 3-4 mm grubości, jeżeli gruszki są ładne, nie ma potrzeby obierania ich ze skórki). Kiedy spód tarty jest już podpieczony, wyciągamy go z pieca i przestudzamy przez kilka minut, a następnie wykładamy na nie pokrojone owoce. Jajka, śmietanę i cukier miksujemy razem przez 3 minutki i wylewamy na tartę. Tak przygotowany placek wstawiamy ponownie do piekarnika i pieczemy około 15-17 minut na złoty kolor. Gotowe! Cieniutkie ciasto, chrupiące boki i smak pieczonej gruszki, czyli wszystko to, co tak lubię!


Smacznego,
SWS

8 grudnia 2010

HISZPANIE ZACZYNAJĄ MARZNĄĆ...

... a jak marznie Pan, to i Swojego Pupila ubiera, a wygląda to mniej więcej tak:


Hiszpanie bardzo dbają o swoje Czworonogi, Psiaki i Kociaki są trendy:)

Kawka w ogródku? Czemu nie, tu też dogrzewamy!

A jak czasem trafi się deszczowy dzień, to można się wybrać na gorącą czekoladę do pijalni Valor...

Pijalnia czekolady Valor.

Okazało się, że tutaj codziennie można zjeść świeżutkie, jeszcze ciepłe churros.
Przepis na churros con chocolate znajdziecie we wcześniejszym poście (klik-tu).
 Smacznego,
SWS

6 grudnia 2010

PIERŚ Z KACZKI W SOSIE MIODOWO-WINNYM...

... czyli świąteczne mięsiwo.


Witam serdecznie.
To już 6 grudnia, Mikołajki!
Do Bożego Narodzenia coraz bliżej i pewnie większość z Was myśli już nad świątecznym menu, a i niejedna rodzinka dobrze już wie co pojawi się na ich świątecznym stole. Jeżeli natomiast ktoś się jeszcze waha, to z całą pewnością mogę polecić proste, ale bardzo wykwintne danie, jakim jest właśnie kacza pierś w aromatycznym sosie. Na co dzień rzadko ląduje na naszych talerzach, więc może warto zaryzykować.

Potrzebne składniki:
(na 2 osoby)

- 1 większa pierś z kaczki
- 2 łyżki miodu (według gustu, ja dodałam wielokwiatowy)
- 100 ml wina Porto (użyłam Tawny)
- sól, pieprz

Przygotowanie:

Do rondelka wlewamy odmierzone wino, dodajemy 2 łyżki miodu i delikatnie podgrzewamy, do połączenia się składników. Pierś myjemy, osuszamy papierowym ręcznikiem, delikatnie solimy i  z jednej strony nacinamy na krzyż, jak końce kiełbaski na grilla tak, aby nie uszkodzić mięsa (Uwaga! nacinamy tylko stronę pokrytą skórą!). Przygotowujemy patelnię teflonową i mocno ją rozgrzewamy bez dodatku tłuszczu,  na gorący teflon wykładamy pierś kaczki (najpierw podpiekamy stroną ze skórką) i smażymy przez około 3-4 minut na mocnym ogniu. Następnie  wylewamy tłuszcz, który wyszedł z mięsa, obracamy mięso na drugą stronę,  wylewamy na nie 1/3 ciepłego sosu winnego, zmniejszamy ogień i smażymy jeszcze około 8 minut (cały czas weryfikujemy ilość sosu i skrapiamy  nim pierś), co daje nam efekt średnio wysmażonego mięsa: w środku juz nie jest żywo czerwone, ale puszcza lekko różowy sok. Jeżeli chcemy mieć mocniej dopieczone mięsko, musimy wydłużyć czas pieczenia . Następnie zdejmujemy mięso z ognia, i zostawiamy pod przykryciem na około 10 minut, w tym czasie sok, który jest w mięsie, rozejdzie się po nim równomiernie. Po tym zabiegu kroimy pierś na medaliony o grubości 1-max. 2 cm. Mięso piersi kaczki  idealne jest właśnie średnio wysmażone (lekko różowe w środku), jeżeli jednak nie odpowiada nam taka forma, pokrojone już medaliony możemy podpiec jeszcze chwilkę w sosie. Resztę miodowo-winnego sosu podgrzewamy i zlewamy do sosjerki. Do takiego mięska idealnie pasuje purée z batatów (słodkich ziemniaków),  z ziemniaków i marchewki, lub bardziej wyszukane purée z kasztanów. A zamiast surówki możemy podać pieczone jabłko lub ananasa z puszki. Świąteczny obiad gotowy!



Smacznego,
SWS

4 grudnia 2010

HABAS CON CEBOLLA...

... czyli niecodzienny bób z cebulką.


Witam serdecznie!
Bób, to tak raczej w lipcu czy w sierpniu, a teraz to tylko mrożony. Tak, to prawda, ale nie tyczy się to Hiszpanii, bo właśnie tutaj od kilku tygodni na targach królują pełne kosze habas jeszcze w łupinach (szczerze mówiąc nie widziałam łuskanego), trochę pracy jest przy obieraniu, ale za to mamy 100% świeży produkt końcowy! Cechą charakterystyczną jest też to, że tutejsze habas są bardzo młodziutkie/malutkie, może to jakiś inny gatunek... (baby?).
Kiedyś pisałam o ryżu z bobem, który też wywodzi się z hiszpańskiej tradycji kulinarnej, a dzisiaj kolejny sposób na wykorzystanie tego strączkowego cuda na iberyjską modłę.

Potrzebne składniki:

- 1/2 kg wyłuskanego bobu (może być mrożony lub z puszki)
- 2 małe cebule (lub 1 duża)
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki oliwy
- drobno posiekana pietruszka (1/4 szklanki)
- pieprz
- sól
- cukier
- sok z 1/2 cytryny

Przygotowanie:


Bób myjemy, wrzucamy do garnka, zalewamy ciepłą wodą i stawiamy na gaz. Kiedy woda jest już prawie wrząca, doprawiamy bób cukrem, solą (najlepiej do smaku) i dalej gotujemy pod przykryciem do miękkości (tu wszystko zależy od gatunku bobu, mój, bardzo młodziutki, ugotował się w ciągu 15 minut). Ugotowany bób odcedzamy na sitku i lekko studzimy (jeżeli skórki są miękkie nie ma potrzeby go obierać). Na patelni lub w rondlu rozgrzewamy oliwę z dodatkie masła i szklimy cebulkę pokrojoną w kosteczkę, a następnie dodajemy bób. Całość smażymy przez około 10 minut, a następnie dodajemy posiekaną pietruszkę oraz przyprawy (sól, pieprz) i na koniec skrapiamy sokiem z cytryny. Gotowe!
To idealny dodatek do mięsnych dań, ale i dobry pomysł na przystawkę, kolację czy przekąskę.



Smacznego,
SWS

2 grudnia 2010

KORZENNO-MIODOWE MLEKO...

... i opowieść o Dwóch Światach.



Dzisiejszy wstęp będzie rozbudowany (głównie od strony graficznej), a to za sprawą spacerów, które odbyłyśmy z Ariadną w ciągu ostatnich 3 dni. Spacerowałyśmy równolegle, niestety jakieś 2000 km od siebie. Ariadna kroczyła wartkim krokiem przez zimowy, zmrożony Kraków, a ja(MZ) przechadzałam się jesiennymi uliczkami Elche. Obie z aparatem w ręku i szeroko otwartymi oczami .  A to nasz krótki fotoreportaż. Piękne, ale jak różne krajobrazy, każdy ma swój urok! 

 Elche                                           Kraków

 rozkwit...                                                wegetacja... 

 za oknami...

  hiszpański kot pod palmą                             polski kot w śniegu :)

może usiądziemy Ariadno...

A po takim spacerku zapraszamy na ciepłe, korzenne mleko...
pewnie zmarzłaś Ariadno
Potrzebne składniki:
(na jeden kubek mleka ok 200 ml)


- mleko (w dowolnej ilości)
- 2 łyżeczki miodu 
- 1/2 łyżeczki masła
- 1/3 łyżeczki mielonego cynamonu
- 1 goździk
- 1 cm laski wanilii lub troszeczkę cukru z prawdziwą wanilią

Przygotowanie:

Nic prostszego: mleko wlewamy do rondelka, dodajemy masło, przyprawy korzenne i grzejemy, ale nie zagotowujemy! Do ciepłego mleka dodajemy miód i gotowe!
Dobrze robi na chrypkę i katar!


Smacznego,
SWS

* Tym przepisem przyłączamy się do Akcji Korzenny Tydzień.

30 listopada 2010

PICANTONES ASADOS...

... czyli pieczone kurczaczki, zimowe klimaty i ostatni listopadowy post.


Witam serdecznie!
Jak ten czas ucieka... Dziś ostatni dzień listopada, a w Krakowie i w okolicach (a w zasadzie w całej Polsce) zima na całego! Jak zwykle śnieg zaskoczył drogowców, bo jak by inaczej, prognoza niby jest, ale kto by w to wierzył, trochę poprószy i przestanie, po co od razu zmieniać opony i przygotowywać odpowiedni sprzęt, spadnie śnieg, to wtedy się będzie martwić! I chyba właśnie tak się stało, bo według doniesień moich najbliższych już w poniedziałek trudno było dojechać do pracy na czas, a co dopiero wrócić do domu. Samochody rozkładały się w poprzek na zaśnieżonych ulicach i koniec: dalej nie pojedzie, prosimy inaczej zorganizować sobie transport, przepraszamy za utrudnienia.
No tak, niczego innego nie można było się spodziewać, przecież zima co roku zaskakiwała drogowców, nawet jeśli już dawno był na nią czas! W tym roku rzeczywiście wcześnie nas zasypało, ale taki biały puch to też radość! 

A to chyba najlepszy dowód na to, że z zimy można się cieszyć:

 Nasza kochana Juka

Aż się kurzy...

 Ale jej dobrze...


Zima  w Krakowie, a w Elche jesienne klimaty: jakieś brzydkie chmury przesłoniły nam góry, słońce nie ma siły się przez nie przebić i chyba dało za wygraną, bo właśnie zaczął kropić deszcz. Do minusowych temperatur daleko nam jeszcze (i chyba nigdy takie nie nadejdą), ale  dla mieszkańców regionu Walencji 12 stopni w ciągu dnia, to już bardzo niska temperatura (wilgotność 86%)! 

Jesienne klimaty w Elche 30/11/2010

A wracając do kuchni, to tak jak już kiedyś wspominałam, takie deszczowe, wilgotne dni, to idealny pretekst do włączenia  piekarnika!
A dziś do pieca włożyłam picantones, czyli małe kurczaczki, każdy miał około 45 dkg wagi i wyglądał jak duża przepiórka. Dość często można trafić tu (w Elche) na tego typu drób, szczerze mówiąc nie wiem czy mamy jakieś określenie na picanton w języku polskim, a w krakowskich sklepach jeszcze się z nimi nie spotkałam, może ktoś z Was ma jakieś informacje na ten temat? Smakuje ogólnie jak kurczak, jest może bardziej soczysty i delikatny, wygląda dość efektownie na talerzu (każdy dostaje całego ptaka), ale dużo przy nim roboty już w fazie konsumpcji (w skrócie: dużo ogryzania).
Przepis, który zaraz podam można wykorzystać do przygotowania zwykłego, pospolitego kurczaka i też będzie pyszny! Sekretem jest soczystość mięsa, a ją zawdzięczamy jabłku.
Przejdźmy do sedna sprawy...


Potrzebne składniki:


- 2 kurczaczki picantones lub 1 duży kurczak 
- 2 jabłka (szara reneta lub inne)
- główka czosnku
- małe, słodkie papryczki czerwone
- pieprz
- sól
- papryka słodka (mielona)
- papryka ostra
- oliwa z oliwek
- bulion wegetariański lub wegeta
- tymianek suszony

Przygotowanie:


Mięso nacieramy solą, pieprzem (z zewnątrz i wewnątrz) i odstawiamy na około 2 godziny. Jabłka kroimy na połówki, a jedną połówkę na ćwiartki i do każdego kurczaczka wkładamy taką ćwiartkę (jeżeli natomiast przygotowujemy dużego kurczaka, wkładamy do niego połówkę jabłka). Posypujemy słodką i ostrą papryką oraz tymiankiem (według uznania), a następnie skrapiamy oliwą i wkładamy do naczynia żaroodpornego lub do rynienki, wysmarowanej oliwą dodajemy 1/4 szklanki wody, w której rozpuściliśmy płaską łyżeczkę bulionu/wegety. Pozostałe jabłka doprawiamy solą, pieprzem, papryką, delikatnie kropimy oliwą i układamy przy kurczaku. Całą główkę czosnku kroimy na pół (ząbki mają utworzyć kwiat) i doprawiamy podobnie jak jabłka, papryczki myjemy i osuszamy, wszystko dokładamy do rynienki z picantones. Tak wypełnione naczynie wstawiamy do nagrzanego pieca (około 180 stopni) i początkowo pozwalamy zrumienić się skórce kurczaka (np. funkcja podpiekania od góry), a następnie polewamy sosem, który utworzył się w rynience. Pieczemy na złoty kolor około 45 minut, odwracając mięso na drugą stronę. W ostatniej fazie używamy funkcji grill/podpiekanie od góry i chrupiące ptaki gotowe. Podajemy z pieczonymi jabłkami, czosnkiem i papryczkami, a do tego ziemniaczki lub ryż.
*Jeżeli nie mamy dostępu do małych papryczek, możemy upiec zwykłą, dużą paprykę.


Smacznego,
SWS

 

Kto jest z nami...