Początek zimy, grudzień 2009, wspaniała impreza w Koninkach, a dodatkową atrakcją jest siarczysty mróz : w ciągu dnia -17 ° C, a w nocy ponad -23 ° C!
Po wielu trudach docieramy do schowanego w oddali, między zagajnikiem a rzeką, pięknego, drewnianego gospodarstwa.
Wspaniała chata z cudownymi malunkami zalipianek, obok stajnia, w której będziemy imprezować : tańczyć, śpiewać i oczywiście jeść (w środku nie przypominająca zupełnie pomieszczenia gospodarczego : przerobiona raczej na salę biesiadną)! wyśmienite, swojskie jedzenie...
Po mrożącym krew w żyłach spacerze (w dokładnym tego słowa znaczeniu), szybko zapada zmrok, a olbrzymi, kamienny grill już się żarzy : a co tam, - 20° C, a my chcemy dobrze zjeść.
Zbieramy się przy ogniu i jest nam cieplutko, raz buzią do paleniska, raz tyłem, tak żeby nie złapać wilka :).
Parę minut mija, a po okolicy rozchodzi się piękny zapach wędzonego boczku i pieczonych kiełbasek, my dalej stoimy przy ognisku i dopijamy czerwone winko, jeszcze moment i już idziemy z tacą gorących przekąsek do naszej stajni...
Trzy, cztery strat ! I już wszyscy zajadamy się pysznymi szaszłykami, bo oczywiście każdy sięga najpierw po nie.
To właśnie na tej niezapomnianej imprezce, pierwszy raz miałam okazję spróbować tej tak prostej, a jednocześnie wykwintnej potrawy.
W akompaniamencie wytrawnego, czerwonego wina smakowały wyśmienicie!
Kilka tygodni temu, przygotowałam szaszłyki w piekarniku, używając opcji "grill", oczywiście to nie to samo, ale już wiosną rzucę to wszystko na prawdziwy ogień !
Potrzebne składniki :
(na 4 szaszłyki)- ok. 20 plasterków boczku wędzonego, gotowanego
- ok. 20 śliwek suszonych, bez pestek (polskich, lub kalifornijskich, jak kto woli)
- drewniane, lub metalowe patyczki
- ogień, grill elektryczny, lub piekarnik
- butelka (albo i więcej) czerwonego, wytrawnego wina
Przygotowanie :
Nie ma co nad tym zbyt długo się rozwodzić. Po prostu zawijamy kilka śliwek w plasterki boczku (plasterki powinny być dość długie, ale niezbyt grube) i nabijamy na patyczki : raz śliwka w boczku, raz sama śliwka, raz sam boczek i tak dalej, według własnego pomysłu...
Lekko kropimy wodą i wstawiamy na kratkę grilla lub piekarnika.
Jeżeli obawiamy się, że szaszłyki zbyt wyschną w piecu, pod nimi warto postawić naczynie żaroodporne wypełnione do połowy wodą.
Po około 15 minutach wyciągamy z pieca i podajemy z pieczywem, pieczonymi ziemniaczkami lub prażoną kaszą.
Smacznego,
SWS
1 komentarze:
Tęsknię za takimi zimowymi klimatami!
Prześlij komentarz