Suma Wszystkich Smaków

26 stycznia 2011

CUPCAKE COUTURE...

...czy może raczej cukierkowy kicz? Krótkie résumé i przepis na waniliowo-cytrynowe cupcake.


Witam serdecznie.
Ostatnio trafiłam na kilka ciekawych artykułów (w prasie i w internecie) na temat cukierniczej mody made in USA i mam wrażenie, że cupcake to już nie tylko bogato zdobione ciastko, ale i cała filozofia (o biznesie nie wspominając). Na pewno większość z Was miała już okazję próbować czy też przygotowywać te amerykańskie słodkości. Jedni są zachwyceni już samym wyglądem babeczek w papilotkach, niejednokrotnie oblanych lukrem lub zdobionych czapą kolorowego kremu, inni uważają je za najbardziej kiczowate ciastka świata. No cóż, gusta i guściki, ale jak wiadomo, o nich się nie dyskutuje, a już na pewno nie na salonach. A tak się akurat składa, że kapkejki (bo z taką pisownią też już się spotkałam) wchodzą nawet na salony! W Nowym Jorku, już od jakiegoś czasu, zdobione babeczki z powodzeniem zastępują tradycyjne, piętrowe torty  weselne (tort z cupcake-ów jest budowany na specjalnych paterach ang. cupcake stand, cupcake tree). Podobno weselna moda cupcakowa dotarła już do polski, a słodkości made in USA znajdą się również na niejednym polskim stole podczas komunii,  chrzcin czy też bardziej pospolitych imprez. 
Zahaczmy jeszcze o nazewnictwo: amerykańska nazwa to cupcake - z języka angielskiego: cake (ciastko), cup (teacup) filiżanka; w Anglii ciastko występuje pod nazwą fairy cake, w Australii można się spotkać z określeniem patty cake, we Francji zadomowiła się amerykańska nazwa  poprzedzona  charakterystycznym dla j. francuskiego rodzajnikiem (les cupcakes) w Hiszpanii również  funkcjonuje nazwa cupcake, ale coraz częściej można trafić na  dosłowne  tłumaczenie pastel de taza (hiszp. pastel- ciastko, taza- filiżanka).
A historia? Pierwsze wzmianki na temat krągłych słodkości pochodzą najprawdopodobniej z 1796 roku (cytuję za wikipedią), kiedy to przepis na “a cake to be baked in small cups” (ciasteczka pieczone w małych foremkach) został umieszczony w “American Cookery” przez Amelie Simms. Innie źródła podają nieco późniejszą datę (1828) i książkę pt. Eliza Leslie's Receipts cookbook.
Wróćmy jednak do dzisiejszych czasów, ponieważ nie sposób nie wspomnieć o kapkejkowym biznesie, który pięknie rozkwita, i mam tu na myśli nie tylko produkt końcowy jakim jest ciastko. Przeglądając strony internetowe w języku polskim, angielskim, francuskim i hiszpańskim, trafiłam na wiele e-sklepów z pełną ofertą akcesoriów przydatnych do produkcji, zdobienia, przechowywania, transportu i serwowania amerykańskich babeczek. Wyczytałam, że brytyjskim ekonomistom udało się podliczyć cupcakowy rynek z roku 2009 i osiągnął on zawrotną kwotę 37 milionów Funtów! Nic dodać, nic ująć: cioteczne siostry muffinek podbijają świat! 
No właśnie, zawsze kiedy mowa o amerykańskich babeczkach , nasuwa się pytanie o różnice między wspomnianymi muffinami, a cupcakami. I na takie odpowiedzi też trafiłam podczas mojej długiej lektury. Otóż podstawową różnicą jest wygląd: muffin nie jest zdobiony, a jeśli nawet, to bardzo skromnie, natomiast cupcake to małe dzieło sztuki udekorowane puszystym kremem (lub plastycznym lukrem), zasypane kolorowymi koralikami, gwiazdkami itp.
Ale ważny jest też skład, w muffinkach często pojawia się olej, natomiast do cupcaków używamy masła! No i jeszcze jedna ciekawa uwaga: muffinki można zjeść na śniadanie, do kawy, natomiast cupcake to miniaturowe ciastko (mini torcik), wspaniały deser, do którego niektórzy zwykli pijać tylko i wyłącznie herbatę. 
*Tutaj znajdziecie ciekawe podsumowanie różnic obu wypieków cukierniczych klik-klik.

Dwie skrajne próby klasyfikacji: Haute couture i cukiernicze dzieło sztuki czy raczej amerykański kicz i opera mydlana?
Na to pytanie każdy sobie odpowie lub już odpowiedział. Jedno jest pewne, dobrze zrobione i pięknie podane może posmakować!
Myślę, że to tyle tytułem wstępu...

Potrzebne składniki:


- 120 g miękkiego masła w temperaturze pokojowej
- 120 g cukru
- szczypta soli
- skórka otarta z 1 cytryny
- 180 g mąki (użyłam tortowej)
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 jaja
- 60 ml letniego mleka
- ziarenka z 1 laski wanilii lub cukier z prawdziwą wanilią
*Przepis pochodzi z angielskojęzycznej strony klik-tutaj, ja tylko zmodyfikowałam nieznacznie proporcje)

Dekoracja:

- bita śmietana 
(przygotowana z kremówki 30 lub 35% z dodatkiem żelatyny i odrobiny cukru z wanilią)
- wisienki itp.

Przygotowanie:

Mąkę przesiewamy i łączymy z proszkiem oraz szczyptą soli. Masło rozcieramy mikserem na puszystą masę i dodajemy cukier, a następnie kolejne jaja, skórkę cytrynową, wanilię. Wszystkie składniki dokładnie mieszamy i kolejno dosypujemy połowę mąki połączonej z proszkiem, dolewamy letnie mleko (cały czas mieszając). Na sam koniec dosypujemy pozostałą mąkę i miksujemy wszystko razem, teraz już na małych obrotach. Blachę wykładamy papilotkami i wypełniamy je ciastem na 3/4 wysokości bibułek. Wstawiamy do piekrnika rozgrzanego do 170-180 stopni i pieczemy około 20 min. Dekorujemy według uznania i gustu (moja wersja to taki klasyk)! Każda babeczka może być inna. Idealny trening kreatywności!


Smacznego tworzenia,
SWS

7 komentarze:

Atria C. pisze...

Z wielką przyjemnością przeczytałam cały Twój post. Ostatnio piekę troszkę z książki "Baked. American Recipies Reinvented" i tak sobie przyswajam amerykańską kuchnię.

Nie wiem czy są kiczowate. Jestem zbyt leniwa, aby robić cupcakes'y, ale wybieram się do Krakowa na Karmelicką, tam podobno sprzedają świetne:)
Co do kiczu to zawsze tak jest, że jak coś się orobi popularne i "dla ludu" to zaraz znajdą się krytycy..

Maggie pisze...

Kiczowate? Owszem. Ale i tak bardzo je lubie. Nie przepadam tylko za tymi, ktore maja wiecej straszliwie slodkiego lukru, niz samego ciastka. Twoje wygladaja na takie, ktore moglyby przypasc mi do gustu...
A plotka glosi, ze era cupcake'ow sie konczy i zostana wkrotce wyparte przez whoopie pies :)

Arvén pisze...

Do Krakowa na Karmelicką polecam się zdecydowanie udać :P Tylko nie za często, jakoś łatwo się wychodzi z mniejszych rozmiarów garderoby jak się tam bywa wielokrotnie :P

Cupcake'i lubię. Oglądać i fotografować. Robić raczej mniej...
Ale jeść to mogę zawsze, niekoniecznie tylko podczas deseru :P

MZ pisze...

Arven, Krakowski cupcakowy róg znam, ale rzeczywiście lepiej za często tam nie wpadać (oczy by jadły...)
Co do kiczu, to pewnie zależy od wykonania, czasem są przesadne, ale tak jak pisałam gusta i guściki...
Za lukrem też nie przepadam (czasem czapę można by zdjąć, jak z tortu).
Na pewno coś zajmie miejsce babeczek jak pisze Maggie, może właśnie te biało-czarne markizy (bo chyba tak się nazywa whoopie pies). Atria C. - będę śledziła Twoje amerykańskie wypieki.
Pozdrawiam serdecznie,
MZ

Karmel-itka pisze...

może i kicz. może i banał, oklepane itd.
ale mają swój urok.

Amber pisze...

Wyglądają uroczo! Po przyjrzeniu się trochę kiczowato,ale czasami kicz przyciąga.

Paula pisze...

przepadam za wszelkimi cupcake`ami! a jeżeli kicz może smakować obłędnie to tym bardziej je lubię :)

 

Kto jest z nami...