...czyli o tym co zrobić, kiedy paella nam się znudzi.
Witam serdecznie.
Po włoskich wspomnieniach i amerykańskich słodkościach wracam do rzeczywistości i regionu, który w ostatnich miesiącach stał się moim domem.
Wszyscy już chyba słyszeli o paelli, która jest daniem-wizytówką całej Hiszpanii. Paella rozpowszechniona została również w naszym kraju przez firmę produkującą mrożonki, tego produktu jednak nie polecam. Dzisiaj natomiast opowiem o daniu, którego nazwa może dla niektórych brzmieć zupełnie obco. Mowa o walencjańskim wynalazku kulinarnym z początku XX wieku pt. fideuá (w języku walencjańskim fideuà, czytać "fideła").
Jego twórcą był, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, Zabalo (czyli Juan Bautista Pascual Sanchis pochodzący z Grau de Gandia). Hiszpański człowiek morza , jak sam siebie nazwał Juan w wywiadzie z 2007 roku (miał wtedy 92 lata), jako nastolatek pływał na łodzi rybackiej i pracował jako kucharz. Jego kapitan był miłośnikiem ryżu i ogromnym łasuchem, więc kiedy młody Juan przygotowywał paelle, praktycznie nic nie zostawało dla reszty załogi.
Bautista Pascual z uśmiechem na twarzy wspominał , że kolegom nieraz aż w brzuchach burczało z głodu, a pracować trzeba było, i to ciężko!
I tak szukając rozwiązania, 15-letni wówczas Juan, spróbował zastąpić składnik bazowy (ryż) makaronem, mając nadzieję, że apetyt bossa zmaleje. I tak się stało! A fideuá okazała się wspaniałym wynalazkiem, który towarzyszył załodze przez długi czas! Przepis szybko rozszedł się po okolicach, a miasto Gandía stało się stolicą "fideły". To właśnie tutaj, 65 km na południe od Walencji oraz 96 km na północ od Alicante, co roku odbywa się concurso de fideuá.
Jego twórcą był, i co do tego nie ma żadnych wątpliwości, Zabalo (czyli Juan Bautista Pascual Sanchis pochodzący z Grau de Gandia). Hiszpański człowiek morza , jak sam siebie nazwał Juan w wywiadzie z 2007 roku (miał wtedy 92 lata), jako nastolatek pływał na łodzi rybackiej i pracował jako kucharz. Jego kapitan był miłośnikiem ryżu i ogromnym łasuchem, więc kiedy młody Juan przygotowywał paelle, praktycznie nic nie zostawało dla reszty załogi.
Bautista Pascual z uśmiechem na twarzy wspominał , że kolegom nieraz aż w brzuchach burczało z głodu, a pracować trzeba było, i to ciężko!
I tak szukając rozwiązania, 15-letni wówczas Juan, spróbował zastąpić składnik bazowy (ryż) makaronem, mając nadzieję, że apetyt bossa zmaleje. I tak się stało! A fideuá okazała się wspaniałym wynalazkiem, który towarzyszył załodze przez długi czas! Przepis szybko rozszedł się po okolicach, a miasto Gandía stało się stolicą "fideły". To właśnie tutaj, 65 km na południe od Walencji oraz 96 km na północ od Alicante, co roku odbywa się concurso de fideuá.
Nie wspomniałam jeszcze o nazwie, z tym już nie jest związana żadna historia, fideuá pochodzi od hiszpańskiego słowa fideos, który jest określeniem makaronu w formie nitek. Teraz oczywiście w Hiszpanii można kupić specjalny makaron (fideos especiales para preparar fideuá), ale danie można przyrządzić z grubszego makaronu-nitki (jak do rosołu).
A przygotowanie? Bardzo podobne do paelli: na dużej i płaskiej patelni o nazwie paella lub paellera lub w cazueli (gliniane naczynie).Potrzebne składniki:
- 400 g makaronu nitki
(fideos especiales lub grubsze nitki makaronowe, połamane spagetti)
- 200 g mątwy pokrojonej w kosteczkę
- 200 g ryby pokrojonej w kostkę (bez ości)
(żabnica, dorsz, tuńczyk, itp. wg uznania i możliwości)
- 8 większych krewetek
(najlepiej świeże, ale mogą też być mrożone)
- 1 cebula średniej wielkości
- 1 duży pomidor
(pokrojony w kostkę lub 1/2 puszki krojonych pomidorów)
- 3 ząbki czosnku
- bulion rybny
(wegetariański z proszku rozpuszczony w gorącej wodzie)
- oliwa
- szczypta szafranu lub kurkuma
- papryka mielona
(słodka + pikantna do smaku)
- 1 cytryna
(użyjemy jej dopiero przy jedzeniu)
- pieprz
- sól
Przygotowanie:
Na patelni (paellera lub duża patelnia) rozgrzewamy oliwę, dodajemy szczyptę soli i podsmażamy świeże krewetki (umyte, bez wąsów ale w pancerzykach), po upływie 10 minut zdejmujemy je z ognia i odkładamy na bok. Na tej samej patelni (dolewamy tylko troszkę oliwy) smażymy mątwę i po 7 minutach dodajemy rybę pokrojoną w kostkę. Kiedy owoce morza są już lekko podsmażone, wrzucamy cebulę pokrojoną w kostkę, a po 5 minutach dodajemy czosnek, pomidory, oraz mieloną paprykę, szafran (kurkuma) i troszkę pieprzu. Po kolejnych 3 minutach dorzucamy makaron, mieszamy i zalewamy ciepłym bulionem (tak aby ledwo pokrywał makaron). Teraz wszystko dokładnie mieszamy i gotujemy około 15-20 minut do miękkości makaronu i wchłonięcia płynu (oczywiście mieszając od czasu do czasu). Na samym końcu dodajemy wcześniej podsmażone krewetki y ya está! Gotowe! Podajemy na stół w "paellerze" ozdabiamy krewetkami i /lub cytryną. Pamiętajmy, że przed jedzeniem każdy powinien skropić swoją porcję świeżo wyciśniętym sokiem z cytryny, co podkreśli i urozmaici smak.
Zachęcam do wypróbowania tego przepisu, będzie to odskocznia od ryżu, ale też inny od wszystkim znanego, włoskiego sposobu na podanie makaronu.
Jeżeli ktoś miałby ochotę zobaczyć jak robi to hiszpański kucharz, to zapraszam tutaj (klik-klik).
Uwagi!
*Jeśli używacie mrożonych, obranych krewetek, to najpierw należy je przelać wrzątkiem, osuszyć i dorzucić na patelnię razem z rybą (czyli odpada 1 etap) i już ich nie wyjmować!
*Jeżeli nie mamy mątwy, możemy zastąpić ją większą ilością krewetek lub ryby.
*Jeżeli natomiast nie macie bulionu rybnego, to użyjcie warzywnego lub wody.
*Do bazy można dodawać też inne warzywa np. papryka, fasolka szparagowa itd.
Smacznego,
SWS
15 komentarze:
Ales mi narobila smaka na takie danie! Przypomniala mi sie Barcelona... Ech, pieknie wyglada twoja fideua!
wygląda przepysznie. i jak musiało pachnieć! lubię tego typu smaki, więc chętnie wypróbuję.
Podoba mi się to danie - szczególnie ten drobny makaronik fajnie wygląda.
Uwielbiam Alicante - stamtąd pochodzi mój Nauczyciel hiszpańskiego. Uwielbiam fideua.Jadłam potrawę na miejscu,ale festiwal z ogromną przyjemnością bym obejrzała.
danie z historią. i duszą.
wspaniałe.
cudne kolorki:) i niesamowicie apetyczne jedzonko:)
Fantastyczny opis pochodzenia dania, aż chce się sprobować. Danie wygląda na pyszne i skusze się w wersji okrojonej o krewetki i mątwy. Chyba dizs dzień na makaron z rybą, bo i ja dziś robiłam taki zrobiłam, wprawdzie bez historii i wg mojego przepisu :)
jeszcze nie kosztowałam paelli i obiecałam sobie, że spróbuję ją dopiero w Hiszpanii.. chociaż ta wygląda bardzo kusząco.. :)
Wspaniałe. Przypomniały mi się wakacje w Barcelone i Paella.
Lubię takie dania z historią, z "życiorysem" w tle. Paellę uwielbiam, a najbardziej te chrupiące, przysmażone kawałki z dna naczynia. Z przyjemnością skorzystam z przepisu i zrobię fideuá.
Barcelona, Alicante - każdy ma jakieś wspomnienia...
Olivio, koniecznie musisz zatem spróbować, a kiedy ta chwila nadejdzie, nie zapomnij o skropieniu cytryną!
A to, o czym piszesz LO (przysmażone kawałki z dna paellery), to rzeczywiście duży przysmak dla Hiszpanów. Oni po prostu kochają wydrapywać resztki z dna patelni:)
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za komentarze,
MZ
zapowiada się pysznie, a na dodatek wygląda tak słonecznie :)
pysznie wygląda !
Dzień dobry po raz pierwszy.:)
Uwielbiam podróże kulinarne i z wielkim zainteresowaniem czytałam o paelli. Na pewno wypróbuję przepis.:)
Pozdrawiam serdecznie!:)
Lekka,
Witamy serdecznie i zapraszamy do wspólnych, kulinarnych podróży!
Serdeczne pozdrawiam,
SWS
Prześlij komentarz