Suma Wszystkich Smaków

23 listopada 2010

ZAPIEKANKA RACLETTE...

...czyli nadchodzą zimowe klimaty.


Witam serdecznie!
Mimo, że na południu Hiszpanii temperatura w ciągu dnia nadal dochodzi do 19 stopni, a na brak słońca nie możemy narzekać, to w mieszkaniach powolutku robi się chłodno. Tutejsze budownictwo nastawione jest raczej na upały, tak więc kilka chłodniejszych dni w roku nie jest wystarczającym powodem do instalacji centralnego ogrzewania czy montowania szczelnych okien. Podłogi najczęściej wyłożone są marmurem lub innym kamieniem, tak więc raczej należy zaopatrzyć się w ciepłe pantofelki na nadchodzące miesiące (na szczęście nie brakuje takich w tutejszych sklepach). 
Najlepszym sposobem na dogrzanie mieszkanka jest włączenie piekarnika, który latem należy omijać szerokim łukiem! I w ten sposób możemy upiec dwie przysłowiowe pieczenie na jednym ogniu!
Kiedy ostatnio w markecie wypatrzyłam ser raclette, odczułam wyraźny brak elektrycznego podgrzewacza z małymi patelenkami, który niestety został w Polsce. Ale nic straconego. Tradycyjną raclette przygotowałam w mniej tradycyjny sposób, a była równie pyszna, sycąca i rozgrzewająca.
Klasyczne aparaty do raclette wyglądają tak (klik-tutaj) i idealnie podgrzewają atmosferę spotkania towarzyskiego. Cały urok w tym, że każdy z biesiadników sam przygotowuje swoją mini-zapiekankę. Takie elektryczne ognisko na środku stołu jest bardzo popularne we francuskiej Alzacji no i oczywiście w Szwajcarii, często zapraszani jesteśmy tam na tzw. soirée raclette (wieczór z raclette, kolacja raclette).
Tradycyjną raclette przygotowujemy z sera o tej samej nazwie; jest to tłusty ser szwajcarski (produkowany również we Francji), idealny do topienia, podawany z gotowanymi ziemniaczkami, boczkiem, cebulą, pieczarkami oraz różnego typu piklami (korniszonki, małe cebulki marynowane, grzybki, papryczki). W praktyce wygląda to tak, że każdy z uczestników biesiady ma swoją patelenkę, na której topi ser z dodatkami (np. z cebulką, pieczarkami, boczkiem), a na górnym pokładzie grilla-raclette podgrzewają się ziemniaczki. Stopiony ser wylewamy na talerz i zjadamy z ciepłym, podpieczonym ziemniaczkiem oraz piklami.
Ja dzisiaj proponuję wersję jednogarnkową, czyli zapiekankę ziemniaczaną z serem raclette.

Potrzebne składniki:

na zdjęciu tzw. pieczarki leśne (do dostania w marketach)

- 30 dkg sera raclette
(oryginalny można kupić w Makro, Carrefour czy Almie)
- 8 średniej wielkości ziemniaków
- 2 średniej wielkości cebule
- 15 dkg pieczarek
- 10 dkg boczku lub bekonu 
- pikle (korniszonki, cebulki, grzybki)
- pieprz, sól, papryka ostra


Przygotowanie:

Ziemniaki gotujemy w mundurkach i odstawiamy do przestygnięcia. W między czasie kroimy cebulę  w piórka i podsmażamy na oliwie na lekko złoty kolor. Pieczarki myjemy i kroimy na plasterki. Boczek siekamy na małe słupki. Następnie obieramy przestudzone ziemniaki i kroimy na plastry o grubości około 0,5 cm. Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą i wykładamy warstwę ziemniaków, a następnie wkładamy  je na około 10 minut do piekarnika z funkcją podpiekania od góry. Kiedy ziemniaki lekko się zarumienią, wyciągamy je z pieca , delikatnie solimy, pieprzymy i wykładamy na nie warstwę cebuli, pieczarek, sera, a na ser, jeszcze kilka pieczarek i resztę cebulki.
Tak przygotowaną zapiekankę delikatnie doprawiamy solą, pieprzem, ostrą papryką i wstawiamy do nagrzanego pieca na około 15 minut (do momentu stopienia się sera i lekkiego zarumienienia składników).
Podajemy z marynowanymi warzywami i/lub sałatą zieloną w sosie winegret, a popijamy koniecznie winkiem! Legenda głosi, że popijanie raclette wodą może prowadzić do poważnych zaburzeń trawiennych, a do tego dopuszczać nie można! Tak więc w Alzacji do raclette zwykło się pijać białe wina np. Gewurztraminer d’Alsace, Pinot blanc d'Alsace, pasować będzie też Roussette-de-Savoie czy australijskie Chardonnay. Jeżeli natomiast preferujemy czerwony trunek, tu wybór też jest duży: Beaujolais, Vin-de-Savoie, Côtes-de-Brouilly. To tylko sugestie, na własnej skórze należy sprawdzić co z czym najlepiej nam smakuje.


Smacznego,
SWS

6 komentarze:

Amber pisze...

Pyszne raclette! takie nietypowe,twórcze podejście do klasycznej potrawy.
A niedawno byłam na hiszpańskim południu i tak Wam go zazdroszczę...

Fanny pisze...

Wlasciwie to wyszla z tego taka tartiflette ;))

Paula pisze...

gdy widzę takie pyszności, to zaczynam lubić te zimowe klimaty

Karmel-itka pisze...

uwielbiam takie sycące, treściwe i smakowite zapiekanki... mmm! rewelacja ;]

aga pisze...

zapowiada sie bardzo smaczne jedzonko:)

Bea pisze...

I u nas juz tegoroczny sezon na raclette zostal rozpoczety :) Praktycznie co weekend sie nia raczymy, choc zawsze z jakims innym serem (a najczesciej z mieszanka serow). Co piatek pytam pania w 'moim' sklepie z serami co dzis ma ciekawego do zaproponowania ;) Najbardziej lubie raclette z tego urzadzenia, w ktorym topi sie na raz cala polowe sera, choc i ta 'plasterkowa' wersja jest calkiem zadowalajaca :)
A 'resztki' sera utylizuje podobnie jak Ty - we wszelakich zapiekankach np.

Pozdrawiam!

 

Kto jest z nami...