Witam serdecznie!
Rydze to moje ulubione grzyby! Uwielbiam je zbierać i kocham je jeść! Szkoda, że w tym roku nie miałam okazji wybrać się na grzybobranie. Czasem fajnie jest wstać w sobotę tak koło 5 rano, a już o 7 stawić się na zbiórkę tuż pod lasem. Wszyscy odpowiednio ubrani: gumowce, rękawiczki, nożyki i oczywiście koszyki (żeby grzyby nie pociły się w reklamówce). Fajnie też mieć przewodnika, który wie jak iść, żeby nazbierać, bo chyba nikt nie lubi wracać do domu z pustymi rękami! Grzybobranie ma w sobie jakąś magię...Czasem zimny, mokry las, niejednokrotnie spacer pod górkę, a mimo wszystko buźka się śmieje, a potem te rumieńce! Jak już znajdziesz jednego grzybka, to zaraz jest następny, zapominasz o całym świecie i liczy się tylko to, co wyrasta z ziemi, to co chowa się sprytnie pod trawą, lub pod zieloną sosenką i oby to coś było jadalne! Taki spacer przez las z wyraźnie wyznaczonym celem jest idealnym momentem do osiągnięcia stanu umysłu określanego jako przepływ (flow). Nie będę się rozpisywać na ten iście psychologiczny temat, jedno jest pewne: grzybobranie to idealna forma relaksu, a jeżeli ktoś miałby ochotę na rozważania na temat szczęścia , to zapraszam do lektury książki Mihaly Csikszentmihalyi pt. Przepływ.
Wracając do bardziej przyziemnych spraw, rydze (hiszp. rebollones de pino) to jedne z bardziej znanych grzybów w Hiszpanii, a już na pewno w Walencji. Sezon na nie trwa nieco dłużej niż w Polsce, bo nadal można je tutaj kupić. Nie znam jeszcze na tyle okolicznych lasów, aby wybrać się na grzybobranie, ale kto wie..., może w przyszłym sezonie.
Niezapomniane grzybobranie i najprawdziwsza radość grzybiarza:)
Potrzebne składniki:
- świeżutkie rydze
(około 1/2 kilograma na 2-3 osoby)
- 3 łyżki masła
- sól, pieprz
Przygotowanie:
Idealny sposób na oczyszczenie grzybów?
Podał mi go grzybiarz z okolic Czorsztyna i sprawdza się w 100 %.
Dość dużą miskę napełniamy ciepłą wodą i rozpuszczamy w niej 2 łyżki soli. Do ciepłego roztworu wrzucamy rydze i chwilkę je tak moczymy. Po około 5 minutach obmywamy je rękami, a pod wpływem ciepłej, słonej wody wszystkie trawy czy igiełki odchodzą bez problemu! Płuczemy jeszcze pod bieżącą wodą i pozostawiamy na sitku do osuszenia. Bardzo ważne jest to, aby rydze były suchutkie w momencie wykładania ich na patelnię.
Smażenie:
Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki masła i układamy na niej rydze, kapeluszami do dołu, po około 5 -7minutach obracamy je na drugą stronę (cały czas kontrolujemy temperaturę tłuszczu i nie dopuszczamy do spalenia się masła) i pieczemy kolejne 5 minut (tu wedle uznania, ja wolę lekko soczyste grzyby). Na sam koniec smażenia, na wierzchu kapeluszy kładziemy listek masła, doprawiamy solą i pieprzem dopiero po usmażeniu! Podajemy z chrupiącym pieczywem. i popijamy czerwonym winem. Hmmm... rarytas jakich mało! Cały czas się cieszę, że trafiłam na te rydze; jak nie wiele potrzeba do szczęścia...
Smacznego,
SWS
2 komentarze:
ale mi ochoty na takie grzybki narobiłaś z samego rana!
Śliczne zdjęcia i pyszne rydze! :) Uwielbiam tą Twoją fotkę! :) Całusy!
Prześlij komentarz