Suma Wszystkich Smaków

11 listopada 2010

CEBULOWA Z CZERWONYM WINEM...

 ...i historia Tity.


"(...) Podobno Tita była tak wrażliwa, że będąc jeszcze w brzuchu mojej prababki, płakała i płakała, kiedy ta kroiła cebulę; płakała tak głośno, że Nacha, kucharka, która była trochę przygłucha, słyszała jej płacz zupełnie wyraźnie. Pewnego dnia te łkania były tak wyraźne, że przyspieszyły poród. Moja prababka nawet słowa nie zdążyła powiedzieć. Tita przyszła na świat przedwcześnie, na kuchennym stole wśród zapachów zupy makaronowej, która się właśnie gotowała, tymianku, liści laurowych, kolendry, ciepłego mleka, czosku i, oczywiście, cebuli. Jak można się domyślić, zwyczajowy klaps nie był potrzebny, bo Tita urodziła się, płacząc już z góry, być może dlatego, że znała swój los i wiedziała, że w tym życiu nie będzie jej dane wyjść za mąż. Nacha opowiadała, że Tita została niemal wypchnięta na ten padół przez potężną falę łez, która rozlała się po stole i po kuchennej podłodze. (...)"
Fragment pochodzi z książki Laury Esquivel pt. Przepiórki w płatkach róży (tytuł oryginalny: Como agua para chocolate)

Całkiem niedawno dostałam w prezeńcie egzemplarz debiutu literackiego (1989) meksykańskiej pisarki  Laury Esquivel. Książka ma już kilka lat, doczekała się nawet ekranizacji (1992 r. Alfonso Arau-mąż pisarki), natomiast ja wcześniej na nią nie trafiłam, a szkoda...
Budowa książki jest dość charakterystyczna, a mianowicie znajdziemy tu dwanaście rozdziałów, zatytułowanych nazwami dwunastu miesięcy, a każdy rozdział odkrywa nowy przepis meksykańskiej kuchni.
Poza kulinarnymi wywodami, odnajdziemy w lekturze historię rodziny De la Garza i poruszające losy głównej bohaterki Tity. 
Wspomne jeszcze o oryginalnym tytule: Como agua para chocolate; w języku hiszpańskim to wyrażenie idiomatyczne oznacza silne pobudzenie, wściekłość (estar en punto de ebullición, hirviendo, como debe estar el agua para hacer el chocolate - wrzeć, o wodzie, taka powinna być woda do przygotowania czekolady; Méx como agua para chocolate: Estar una persona a punto de estallar en llanto o en cólera: wybuchać płaczem, wściekłością).
Pewnie niektórzy z Was czytali już książkę lub widzieli film, zapraszam do podzielenia się z nami Waszymi spostrzeżeniami.
No i właśnie czytając pierwszy rozdział, słysząc niemal płacz wrażliwej Tity  pomyślałam, że podzielę się dzisiaj przepisem na zupę cebulową. Recepturę poznałam goszcząc we francuskim domu. Kolor może nie jest w 100% zachęcający, ale smak owszem...

Przy okazji dziękuję bardzo osobom, które sprezentowały mi książkę! Gorąco pozdrawiam! 

Potrzebne składniki:


- 3 dość duże cebule
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 1płaska łyżeczka cukru 
- 1/3 łyżeczki soli 
- 1,5 łyżki masła
- 3,5 szklanki wody
- 1 kostka rosołowa lub bulion wegetariański
- 1/4 szklanki czerwonego wina wytrawnego
- 1,5 łyżki mąki
- 1/3 łyżeczki otartej gałki muszkatołowej 
- pieprz i sól do smaku

Przygotowanie:


Cebulę obieramy i kroimy w piórka. W rondlu o grubym dnie rozgrzewamy oliwę i masło i wrzucamy cebulę. Przykrywamy pokrywką i dusimy na małym ogniu przez okoła 10 minut. W między czasie przygotowujemy bulion i odstawiamy na chwilkę. Kolejno zdejmujemy pokrywkę i dodajemy cukier oraz sól i na większym ogniu podsmażamy cebulkę na złoty kolor, cały czas mieszjąc, aby się nie przypaliła przypadkiem! Kiedy uzyskamy złoty kolor, ponownie zmniejszamy ogień, prószymy cebulkę przygotowaną mąką i jeszcze chwilkę podsmażamy, cały czas mieszając (ok. 2 min). Tak przygotowaną bazę zalewamy bulionem, dodajemy odmierzone winko i miksujemy na jednolitą masę. Doprawiamy pieprzem, gałką (najlepiej świeżo otartą), ewentualnie solą, jeżeli ktoś uznałby, że jest to konieczne. Tak przygotowany krem stawiamy jeszcze na gaz na około 15 - 20 minut. Zupa jest niezwykle aromatyczna i rozgzrwająca! Niech tylko nie odstraszy Was kolor!Najlepiej serwować ją posypaną serem Gruyere lub parmezanem, a do tego grzanki lub paluchy z ciasta francuskiego (przepis na paluchy podam w kolejnym poście)!
Bon appétit!

Ps. Dokładnie 11 listopada 2008 na Sumie został  opublikowany pierwszy post. Oficjalnie zatem to właśnie dzisiaj obchodzimy 2 urodziny. Jubileuszowe Menu przygotowałyśmy razem z Ariadną, przy okazji naszego spotkania w Hiszpanii, a kilka postów wcześniej opublikowałyśmy filmiki z naszego wspólnego kucharzenia (klik1, klik2).
Wszystkim czytelnikom serdecznie dziękujemy za uwagę i miłe słowa!
SWS 

7 komentarze:

magda k. pisze...

przepis bardzo smakowity :)

Caroline B. pisze...

ja jestem taką zwolenniczką tych oryginalnych poznańskich, że też ich jeszcze nie piekłam, ale w sumie to mi sie z tym nie spieszy :P

Caroline B. pisze...

a przy okazji wszystkiego najlepszego i najsmaczniejszczego na 2 urodziny :P

Arvén pisze...

Nie widziałam filmu ani nie czytałam książki - ale już wylądowała na mojej liście "do przeczytania". Teraz tylko pozostaje mi ją zdobyć, ugotować sobie taką zupę i zatopić się w lekturze ;)

Karmel-itka pisze...

książka - do przeczytania.
zupa - do przygotowania.
i w następstwie - konsumpcji ;]

Asia pisze...

Z takim paluszkiem to musi obłednie smakowac! A wiesz, że przedwczoraj takie robiłam? :) Takie paluszki w sensie. Uwilebiam je jako dodateki do różnych rzeczy albo same jako zapychanka.

Paula pisze...

musiało być bardzo aromatycznie :)

 

Kto jest z nami...