Suma Wszystkich Smaków

31 stycznia 2010

sos piri-piri

i ostro się zrobiło...


Ostre papryczki często pojawiają się u nas w kuchni. Suma Wszystkich Smaków wciąż eksperymentuje... Było już o kanaryjskim mojo rojo, a teraz o bardzo popularnym w Portugalii sosie piri-piri, który przygotowuje się z diabelsko ostrych papryczek zwanych właśnie piri-piri. Jest kilka sposobów na zrobienie sosiku. Dziś prezentuję bardzo prosty, domowy przepis. Na stole portugalskim nie może go zabraknąć. Sos piri-piri może służć do doprawiania dań w trakcie gotowania. Zwykle jednak podaje się go w glinianej miseczce i każdy - według uznania - polewa nim potrawę. Świetnie pasuje do grillowanego kurczaka! Frango de churrasco com molho de piri-piri (grillowany kurczak z sosem piri-piri) to jedno z najpopularniejszych dań portugalskich. 
  

Co będzie potrzebne?

- mały słoiczek albo buteleczka
- świeże papryczki piri-piri 
- oliwa z oliwek
- ocet winny (który można zastąpić whisky)
- sól

Przygotowanie:



Z papryczek usuwamy ogonki. Piri-piri przekrajamy wzdłuż, wkładamy do słoiczka i solimy. Następnie zalewamy słoik: 2/3 oliwą z oliwek i 1/3 octu. Słoiczek zakręcamy mocno, wstrząsamy i odstawiamy na 15 dni w suche i ciemne miejsce. Po około 2 tygodniach możemy już nim doprawiać nasze dania.

Tak przygotowany sos to wspaniały dodatek do wszystkich dań, którym chcemy nadać ostrego smaku. Wystarczy łyżeczka i nasza potrawa stanie się pikantna... Gdyby był problem z dostaniem świeżych papryczek piri-piri, można spróbować przygotować taki sos z papryczki chili, albo jakiegoś innego diabełka :)




30 stycznia 2010

ORZECHY W KARMELU...

...chrupiąca, naturalna słodycz!


Pomyślałam sobie wczoraj, że karnawał wiecznie trwać nie będzie, tłusty czwartek zbliża się wielkimi krokami (w tym roku wypada jedenastego lutego).
A karnawał to czas, kiedy to słodycze jeść wypada, a nawet należy (i już jesteśmy rozgrzeszeni...).
Uwaga - po nim przyjdzie postny okres!
Przekąskę, którą chcę dzisiaj zaprezentować, pamiętam jeszcze z czasów L.O., kiedy to prawie na każdej wigilii klasowej pojawiały się orzechy w karmelu przygotowywane przez naszą koleżankę.
Ariadno, pamiętasz...? Minęło już ponad 10 lat, ale ja jeszcze nie zapomniałam.

Zaletami tych łakoci jest bardzo proste przygotowanie i tradycyjny, polski smak orzecha włoskiego :).

Potrzebne składniki :
Ja zawszę przygotowuję to na oko, ale postaram się ustalić proporcje.

-30 dkg. orzechów włoskich, łuskanych
-20 dkg. cukru pudru
-wrząca woda


Inne przydatne sprzęty kuchenne :

-sitko
-sucha patelnia: najlepiej teflonowa, lub żeliwna

Przygotowanie:


Orzechy możemy wyłuskać dzień przed planowanym prażeniem, lub kupić już wyłuskane.
Zaczynamy od umieszczenia ich w garnku z wrzątkiem (nie gotujemy!) i moczymy ok 3 minut.
Cukier puder wsypujemy do miski (powinno być go więcej niż tak naprawdę zużyjemy - co ułatwi kolejne zadanie).
Następnie połowę orzechów wrzucamy na sitko i odcedzamy (mają być mokre, ale nie ociekające wodą).
Jeszcze gorące wrzucamy do miski z cukrem i przy pomocy rąk energicznie mieszamy : puder powinien przykleić się do mokrych i ciepłych orzechów, tworząc lukrową powłokę .
Czynność powtarzamy z drugą połową orzechów (chodzi o to, aby orzechy były gorące, a dodatkowo nie powinno być ich za dużo w misce z cukrem).
Tak przygotowane orzechy wykładamy na tacy (nie powinny leżeć jedne na drugich, aby się nie skleiły) i odstawiamy na co najmniej 1,5-2 godzin.
Już wysuszone orzechy w masie cukrowej wrzucamy na gorącą patelnię i prażymy z obu stron na złoty kolor (ok.5 - max.7 minut).
Gotowe!
Tak przygotowane orzechy możemy przechowywać przed dłuższy czas w szczelnie zamykanej puszce, lub schrupać od razu, kiedy są jeszcze ciepłe.

Ps.
Możemy również, dla urozmaicenia, pomieszać orzechy włoskie z laskowymi.
Smacznego.
SWS


29 stycznia 2010

Zapiekanka debiutantka ;)

Dziś przepis od naszej wiernej czytelniczki - Anahí, która stawia swoje pierwsze kroki w kuchni i robi to bardzo dobrze! Na moją prośbę dziś zdradza nam sekrety jednego pysznego dania... 

a oto ona:

Zapiekanka debiutantka ;)
dla osób na diecie i nie tylko bo można się nią opychać do woli!

Składnki:
proporcje nie są tu najważniejsze; każdy sypie, ile lubi :)
 
jeden solidny bakłażan
jeden równie dorodny pomidor
słoiczek oliwek
4-5 parówek z indyka
jogurt naturalny duży (najlepiej grecki)
ser feta
jajko
oliwa z oliwek
sól
pieprz
bazylia
oraz inne przyprawy wedle upodobań

Sposób przygotowania:

Bakłażana myjemy, kroimy na talarki i nacieramy solą
naczynie zaroodporne polewamy oliwą i układamy bakłażana, posypujemy posiekanym pomidorem, pokrojonymi parówkami i oliwkami. na to wszystko nie żałujemy pieprzu i bazylii.
W międzyczasie jogurt mieszamy z jajkiem (porządnie!) dodajemy sól, pieprz oraz inne wynalazki typu musztarda dijon (sprawdziłam! pycha), szczypta chili czy oregano.
Całość wylewamy na bakłażany z dodatkami i na koniec posypujemy nasz majdan pokrojonym w kostkę serem feta.
Kropką nad i jest poszatkowana pietruszka, którą dekorujemy zapiekankę. Jest kolorowo!

Do wcześniej rozgrzanego pieca (około 200 - 220 stopni) wsadzamy nasze cudo na 40 minut; w praktyce wszędzie wygląda to inaczej, w zależności od posiadanego piekarnika. Najlepiej doglądać i kontrolnie dziobać widelcem. Kiedy intuicja nam podpowie że to już, wyjmujemy dzieło i częstujemy gości w towarzystwie sałaty w sosie vinaigrette.
Bon appetit!



I ja tam byłam, zapiekankę zjadłam i wino wypiłam... ;)


MUS CZEKOLADOWY...

...na długie, zimowe wieczory, a do tego herbatka z rumem!


Witam serdecznie!
Cały czas trwa karnawałowa zabawa.
Chrust już pewnie dawno usmażony, a na piątkowy wieczór polecam coś kremowego, puszystego i mocno czekoladowego...
Przepis na mus dostałam od mojej drogiej Ani K., a pochodzi on z książki Barbary Chocolat (oryginalna nazwa deseru : petites pots de crème au chocolat), która zwykła mawiać : Le chocolat est meilleur quand il est partagé... (Czekolada lepiej smakuje, kiedy dzielimy się nią z drugą osobą...), ależ się zrobiło romantycznie!

Taki deser, oprócz miłosnych westchnień, przypomina o tak ważnej prostocie i elegancji, które często przydają się w kuchni...
Dodatkową zaletą takiego musu jest bardzo szybkie i nieskomplikowane przygotowanie.

















A lista potrzebnych składników jest krótka : 
 (przepis na 4 małe miseczki musu)

-50 ml śmietanki słodkiej 30 %
-50 ml mleka
-1jajko (ja lekko zmodyfikowałam przepis i dodałam 1 całe jajo i 1 żółtko)
-80 g gorzkiej czekolady 60-70 % kakako

Przygotowanie :


Czekoladę mielimy w blenderze (rozdrabniaczu), lub ścieramy na drobnej tarce.
Mleko łączymy ze śmietanką i doprowadzamy do wrzenia.
Po zagotowaniu odstawiamy na moment i jeszcze gorącą mieszanką mleczną zalewamy startą czekoladę. Całość miksujemy (czekolada powinna się dobrze rozpuścić), a na koniec dodajemy roztrzepane jajko i jeszcze delikatnie ubijamy czekoladową masę.

Mus przelewamy do kokilek (małych miseczek) lub pucharków i wstawiamy do lodówki na przynajmniej 4 godziny.
W sezonie letnim mus warto zaserwować z czerwonymi truskawkami, a na dzień dzisiejszy proponuję kolumbijskie pomarańczowe kuleczki (miechunki), o których wspominała już Ariadna.Owoce te bardzo ładnie komponują się kolorystycznie z ciemnym musem, a ich lekko kwaskowy smak świetnie kontrastuje z czekoladową słodyczą.

Słodkich smaków,
SWS







28 stycznia 2010

PIECZARKI FASZEROWANE...

...kozim serkiem, pokryte warstwą parmezanu i zasypane bułką tartą z chilli: piecze...?
   Mimo wszystko warto zaryzykować!


Ariadna ostatnio wspominała o grzybach bardzo przypominających pieczarki, noszących piękną nazwę portobello.
Z opisu wynika, że smakowo znacznie różnią się one od pieczarek.
Ja cały czas jednak jadę na tych drugich, z pewnością to nie to samo, ale jeszcze nie udało mi się trafić na portobello w Polsce;
jak tylko pojawią się w okolicy, będę degustować i skrupulatnie notować wrażenia!
Połączenie dość neutralnej w smaku pieczarki z kozim serkiem daje jednak bardzo wyrazisty efekt (kubki smakowe, nieprzyzwyczajone do dość intensywnych bodźców, mogą szaleć!) , więc może w tym zestawieniu portobello straciłoby swój słodki charakter (ale to musiałaby sprawdzić Ariadna...).

Wracam do pieczarek...


Potrzebne składniki:

-pieczarki (12-15 sztuk)
-kremowy serek kozi (1 opakowanie ok.150g)
-3 łyżki startego parmezanu (ewentualnie inny żółty ser)
-4 łyżki bułki tartej zmieszanej z chilli, piri piri lub papryką słodką
-2 ząbki czosnku
-2 łyżki oliwy
-sól, pieprz, zioła



Jeżeli ktoś nie przepada za  dość ostrym aromatem koziego sera, można go zastąpić serkiem brie lub camembert (najlepiej wersja kremowa - do smarowania).

Przygotowanie:

Pieczarki dokładnie czyścimy i myjemy w zimnej wodzie. Wycinamy nóżki i osuszamy.
Następnie kładziemy na kapeluszach (spodem ku górze) i doprawiamy ich wnętrze solą i pieprzem, a do każdej pieczarki wkładamy plasterek czosnku;
następnie po 1-1,5 łyżeczki kremowego serka (w zależności od wielkości kapelusza).
Na koniec warstwę serka koziego pokrywamy parmezanem i posypujemy bułką tartą.
Grzyby, jeszcze przed włożeniem do piekarnika,  kropimy oliwą i wykładamy na natłuszczoną blaszkę.
Pieczemy ok. 20 minut, w ostatniej fazie polecam zastosować funkcję grilla, czy też opiekanie od góry
(jak to inaczej nazywają), dzięki temu wierzch pieczarek będzie chrupiący.
Ja, pomiędzy pieczarki, włożyłam jeszcze gałązkę rozmarynu, która nadała dodatkowego aromatu.
Tak przygotowane pieczarki najlepiej podawać zaraz po wyciągnięciu z piekarnika, a świetnie smakują z cieplutkimi grzankami, lub pieczywem czosnkowym.
Jako dodatek, mile widziana prosta sałata z sosem vinaigrette.
A do tego kieliszek czerwonego, wytrawnego wina...

Smacznego,
SWS



agua de tamarindo

Pisałam wczoraj o orzeźwiających wodach Meksyku (aguas frescas) a już dziś pierwszy przepis:

AGUA DE TAMARINDO
czyli napój z owoców tamaryndowca



Ten pomarańczowy napój przygotowujemy z owoców tamaryndowca, wody, cukru i lodu. Wypróbowałam go w zimie i z pewnością będę serwować całe lato! A więc do dzieła:


Będziemy potrzebować:

- 250 gr owoców tamaryndowca
- 2-3 litrów wody
- brązowy cukier (łyżkę albo więcej - w zależności, czy owoce są bardzo słodkie)
- kostki lodu

Sposób przygotowania:

Owoce obrać dokładnie ze skórki i zagotować wraz z pestkami w około 1,5 litra wody. Następnie ściągnąć z ognia i pozostawić na około 2 godziny w wodzie. Odcedzić zachowując wodę, w której się gotowały. Następnie wyczyścić je ręcznie z pestek i z powrotem złączyć z wodą. Dosypać cukier i dokładnie zmiksować. Rozcieńczyć wodą według uznania i włożyć do lodówki, aby się napój schłodził. Serwować kilka godzin później z kostkami lodu.





27 stycznia 2010

słodkie owoce tamaryndowca

Suma Wszystkich Smaków zaprasza na egzotyczną podróż w świat owoców

KIERUNEK
TAMARYNDOWIEC INDYJSKI


Dziś o słodkich owocach tamaryndowca! W Portugalii rzadko sprzedaje się je na wagę, więc kupiłam całe opakowanie (500gr) z nadzieją, że będą smaczne i nie zawiodłam się. Okazały się całkiem  dobre na surowo.
Owoce to strąki pokryte twardą skórką. W środku znajduje się miąższ, który jest bardzo słodki i lepki. Można je jeść na surowo, ale z niego robi się też sporo przetworów. Popularny jest w kuchni azjatyckiej i latynoamerykańskiej.

W Ameryce Środkowej robi się z niego agua de tamarindo, czyli coś w rodzaju napoju orzeźwiającego z tamaryndowca. Taki napój zalecany jest na upały, ale mówi się, że doskonały jest także na bóle głowy i na kaca (!)

W kuchni azjatyckiej robi sie z tych owoców sosy. Wchodzi też w skład słynnej hinduskiej potrawy panipuri.

Polecam spróbować na surowo! A już niedługo przepis na agua de tamarindo i inne orzeźwiające wody Meksyku!

26 stycznia 2010

SALATKA Z POMELO I KREWETKAMI


Witam serdecznie !
Egzotyczne podróże Ariadny i jej owoce z różnych zakątków świata
zainspirowały mnie...
Takie nowości bardzo pobudzają wyobraźnie kulinarną.

Krótka historyjka o powstaniu sałatki...

Ostatnio miałam wielką ochotę na wypróbowanie makaronu ryżowego(w
kształcie ziarenek ryżu, bo jest jeszcze makaron z ciasta ryżowego, ale
to już inna bajka).
Przeglądnęłam wiele przepisów internetowych, często pojawiał się tuńczyk jako
składnik, ja jednak poszukiwałam nowego smaku.
Całkiem przypadkiem wyjęłam z zamrażarki krewetki koktajlowe, które
postanowiłam połączyć z makaronem.
Chciałam tez koniecznie dodać jakieś owoce i padło na pomelo, który
ostatnio wyjątkowo mi posmakował.
Pomyślałam, że słodko-kwaśny owoc przypominający grejpfruta powinien
dobrze komponować się z krewetkami.
A jak owoce morza, to i czosnek i cebulka (lekko zeszklona).
I tak po kolei łączyłam różne składniki, taki łańcuszek skojarzeń kulinarnych.

Potem jeszcze jakieś ziarenka na zdrowie (lekko uprażone są bardziej aromatyczne) , np.sezam, spasował mi do krewetek, a i kształtem podobny do makaronu.
I jeszcze kolory : pomelo, makaron, krewetki dały bardzo blady efekt, szybka decyzja : musimy to ożywić!



Tak też sypnęłam 2 garście kukurydzy, kilka gałązek posiekanej natki pietruszki, a na sam koniec pomyślałam jeszcze o sławetnych już osnówkach granatu, i te pasują idealnie, zarówno kolorystycznie, jak i smakowo (w 1 jednak wersji musiałam się bez nich obyć).
Ostatnią decyzją był sos : miał być lekki, ale wyrazisty!
Padło na oliwę, sok z limonki (pasuje do krewetek), pieprz, szczyptę soli i cukru.




Potrzebne składniki :



-2 szklanki makaronu ryżowego (już ugotowanego)
-1/2 pomelo (obranego i rozdrobnionego na cząstki)
-250 g krewetek koktajlowych (sparzonych we wrzątku i podsmażonych na maśle z posiekanym czosnkiem)
-2 ząbki czosnku
-1/2 puszki kukurydzy
-1 średnia cebula (pokrojona na drobną kostkę i lekko zeszklona na maśle)
-2-3 łyżek sezamu (lekko zrumienionego na suchej patelni)
-1 granat
-oliwa, sok z cytryny lub limonki, pieprz, sól, papryczka

Wszystkie składniki łączymy ze sobą i doprawiamy pieprzem, solą, papryką ostrą (chilli lub piri piri) lub łagodną, zgodnie z upodobaniami.Na koniec kropimy oliwą i sokiem z cytryny.
Dodatkowy sos proponuję podawać w sosjerce.

Efekt : jedwabiście gładka sałatka, o orzeźwiającym smaku i wyraźnym
aromacie.

Jeżeli natomiast ktoś z Czytelników miałby awersję do krewetek, to proponuję zastąpić je łososiem norweskim.
Jest to delikatniejsza wersja , ale mi osobiście bardziej podchodzą krewetki.
W kolejnej wariacji dodam paluszki surimi ...

Polecam, warto spróbować!

SWS

Zapisz jako PDF

25 stycznia 2010

JAJKA W KOSZULKACH W DRUGIEJ ODSŁONIE

 ...czyli elegancki początek dnia.


Witam serdecznie!
Wreszcie udało mi się natrafić na granaty (2 ostatnie), choć podobno teraz nie  łatwo o nie u nas w Polsce.
Ariadna pisała, że w Portugalii trwa właśnie granatowy sezon ...A jednak odległość robi swoje.
I skoro dorwałam te owoce życia, postanowiłam wrócić do niedzielnego przepisu na jajka w koszulkach, tym razem prezentuję wersję De Luxe.
Tak jak przypuszczałam, osnówki granatu nie tylko wizualnie wzbogaciły nasze danie, ale i podniosły jego smakowe walory.

 
Granatowe łezki na jogurtowej poduszce dodają niepowtarzalnego uroku czemuś tak zwykłemu jak jako! A smakują wyśmienicie!
Trudno opisać co czuje podniebienie...










Eleganckie szkło, piękne panie, dostojni panowie i możemy z tym jajkiem wchodzić na salony!


Zapraszam do eksperymentowania...

łączenia wszystkich smaków...

i nie bójmy się mezaliansów kulinarnych!


Smacznego,
SWS

Zapisz jako PDF

LA SOPA DE SETAS (HONGOS) SECAS AL ACIDO




¡Hola!


Dzisiaj przepis, który już pojawił się na naszych stronach (tutaj), ale tym razem zaprezentuję go w języku hiszpańskim (na specjalne zamówienie).


INGREDIENTES :

-1 taza de setas secas (o más)
-1 cuchara de mantequilla
-1 litro de agua para preparar la decocción de setas
-1 o 2 cucharas de harina
-150 ml de nata líquida 18 %
-1-2 cucharas de vinagre 6 %




ELABORACION :


Lave las setas en agua fría.
Ponlas en una olla llena de 1 litro de agua caliente y dejala empapar durante 30 minutos.
Después de una media-hora, añadir 1 cuchara de mantequilla y cocinar cubriendola durante 1 y media hora.
Las setas tienen que estar suaves .
Después, tenemos que agragar a la cocción de setas 0,75 hasta 1 litro de agua más, 1-2 cucharas de vinagre y por supuesto sal y pimienta al gusto.


Al final, mezclar dos cucharas de harina con ½ taza de agua fría.
Tenemos que hacerlo con mucho cuidado para que no haya grumos y después agraga 75 ml de nata de leche.
Añadir la mezcla de harina y nata en la cocción de setas y mezclar todo unos 10 minutos, al final agregar la nata que queda.
Sazone al gusto con más pimienta, sal o vinagre.
La sopa debería tener el color de café con leche.


¡Que aproveche!


20 stycznia 2010

pimientos de Padrón

unos pican y otros non!

W Hiszpanii mówi się na te papryczki Pimientos de Padrón a następnie dodaje się "jedne są pikantne a drugie nie..." Nie warto więc pytać  sprzedawcy, kelnera (niepotrzebne skreślić) o ostrość! Odpowiedź już znamy! Kupując je ryzykujemy, że możemy natrafić na diabelsko-pikantne sztuki, po których ciężko będzie przez długo powrócić do rzeczywistości. Nie ma co jednak się zrażać, bo są one bardzo dobre! Warto zawsze jednak delikatnie spróbować, by wyczuć czy w papryczce siedzi diabelska ostrość. Pochodzą z Galicji - a dokładnie z La Coruña - ale znane są na całym Półwyspie Iberyjskim. Serwuje się je jako tzw. tapas, czyli różnego rodzaju przekąski, które zastępuja jedno konkretne danie. Papryczki padrón można również przygotować w domu. Wystarczy nagrzać piekarnik, wysypać papryczki na blachę i posypać gruboziarnistą solą i polać odrobiną oliwy z oliwek. Pieczemy je około 20 minut, a następnie serwujemy jako przekąskę. Można też przygotować je na patelni - w ten sam sposób. Wspaniały dodatek! I uwaga, bardzo smaczny, ale może być nawet bardzo pikantny! Na pocieszenie: ja wczoraj je robiłam i nie natrafiłam na ani jedną ostrą sztukę! Powodzenia!

Nashi - gruszka japońska


Suma wszystkich smaków zaprasza na egzotyczną podróż w świat owoców

KIERUNEK
Nashi




Nashi pochodzi z Azji Wschodniej. Wygląda jak jabłko ale jest to gruszka (łac. Pyrus pyrifolia). W Portugalii nazywają je gruszką-nashi czyli pêra-nashi. Czasem spotykamy się z określeniami gruszka-japońska, gruszka-koreańska albo nawet gruszka-jabłko. Bardzo łatwo pomylić go z jabkiem. Jest to owoc jasno-żółty i skórkę ma lekko nakrapianą.W smaku jest w niewielkim stopniu podobny do gruszki europejskiej. Przede wszystim owoc ten jest bardzo soczysty. Kupiłam dość twarde okazy i okazało się, że nawet one są bardzo dobre, pełne soku i gotowe do spożycia. Nashi można jeść na surowo, ale też robi się z niego przetwory. W Azji jest to owoc bardzo popularny. W Lizbonie coraz bardziej dostępny. Cena za kilogram to około 2 euro. Walory smakowe tego owocu i jego sok z pewnością przypadły do gustu Portugalczykom! Poza tym jest to bardzo ożeźwiający owoc. Lekko schłodzony w upalne lato musi smakować jeszcze lepiej niż deszczową zimą! Czy moda na nashi dotarła też do Polski?


Namawiam serdecznie do degustacji owoców orientalnych i zapraszam na kolejne odcinki!

19 stycznia 2010

Portobello - duża pieczarka?


Dziś znalazłam w sklepie grzyby Portobello. Nowość! Kupiłam bo znam ich smak i są bardzo dobre. Tutaj, ze świeżych grzybów, można dostać raczej tylko pieczarki i stąd właśnie mój zachwyt. No właśnie...wiele osób twierdzi, że Portobello to nic innego jak duża pieczarka... może ktoś z naszych Czytelników umiałby rozwiązać zagadkę, co pochodzenia tych grzybów. Wiem, że są większe i różnią się w smaku od pieczarek. Ja bardzo je lubię grilowane. Zachowują swój niepowtarzalny smak! Odrobina soli, pieprzu i gotowe! Bardzo popularne są też Portobello nadziewane. Koniecznie muszę je nafaszerować zanim znikną ze sklepów :)

Czy to jakaś rzadka odmiana? Czekam na Wasze opinie i mile widziane są też Wasze przepisy na Portobello!


Liczi chińskie

Suma wszystkich smaków zaprasza na egzotyczną podróż w świat owoców

KIERUNEK
 荔枝


Dziś wycieczka do Chin gdzie degustować będziemy liczi. Owoc ten podobny jest do maliny albo truskawki. Niektóre źródła podają, że liczi zwane jest też śliwką chińską. W Portugalii nazywają go się litchi. Owoc ten posiada twardą skórkę, którą ściągamy nakrajając lekko owoc. W środku jest bialuteńki miąższ i w samym środku pestka. Bardzo smaczny deser. W smaku ożeźwiający i słodki. Porównuje się go czasem do winogrona. Coś w tym jest!

Liczi można jeść na surowo, albo stanowi ono dodatek do sałatek owocowych. Wyciska się też z niego sok. W Portugalii restauracje chińskie serwują go jako deser. W sklepach coraz częściej owoce te sprzedawane są na wagę, a w większych hipermarketach możemy kupić także liczi w puszce - czyli obrane już i zakonserwowane w syropie owoce. Tutaj świeże owoce są dosyć drogie, za kilogram zapłacimy około 6 euro. Warto jednak spróbować ponieważ to bardzo smaczny owoc i zdrowy! Ma dużo witaminy C i jest niskokaloryczny.

Liczi stanowi też świetną dekorację stołu! U nas się już pojawił. Kto nie pamięta niech kliknie tu. A kto nie spróbował, niech koniecznie kupi śliwkę chińską. Na koniec jeszcze jedno zdjęcie i serdeczne pozdrowienia z wycieczki do Chin!


17 stycznia 2010

JAJKA W KOSZULKACH NA JOGURCIE

 ...czyli śniadaniowy rarytas.


Na niedzielne śniadanko, tak świtkiem koło południa, polecam jajka gotowane na miękko, ale zamiast w skorupkach, włóżmy je w koszulki i rzućmy na poduszkę gęstego, aksamitnego jogurtu. Posypmy świeżym szczypiorkiem, doprawmy całość pieprzem i solą, a jeżeli chcemy komuś umilić poranek  podajmy prosto do łóżka z chrupiącą grzanką.
Jeżeli natomiast chcielibyśmy zrobić na kimś wrażenie, podajmy do zjedzenia  małe dzieło sztuki, a efekt osiągniemy serwując opisane powyżej jajo w pięknych kieliszkach, przybrane dodatkowo cienkimi paseczkami czerwonej lub żółtej papryki.

Jak przygotować jajka w koszulkach:

Metoda została już zaprezentowana w przepisie na portugalską zupę z Alentejo i tam też znajdziemy filmik, który może nam ułatwić zadanie.


Ja jednak w skrócie przypomnę jak się To robi....
W rondelku gotujemy wodę z dodatkiem 1 łyżki octu winnego.
 Jajka wybijamy do małych miseczek, lub na talerzyki (każde jajko do osobnej miseczki/talerzyka).
Kiedy woda się zagotuje, na wrzątek wrzucamy wybite wcześniej jaja, jedno po drugim.
Gotujemy na miękko ok 3-3,5 min. i wyciągamy zaczynając od  jajka, które jako 1 zostało wrzucone do wody.
Zasada gotowania jajek w koszulkach jest taka, że podczas 1 minuty powinny gotować się na bardzo ostrym ogniu, a kolejne 2 na mniejszym.
Ugotowane na miękko jajka wyciągamy najlepiej przy pomocy łyżki durszlakowej lub małego siteczka.
Proponuję przed ugotowaniem jajek przygotować szklani/kieliszki, które do połowy wypełniamy jogurtem naturalnym, posypujemy szczypiorkiem, doprawiamy lekko pieprzem i solą, ewentualnie papryką ostrą lub łagodną
Gotowane jajka dobrze odcedzamy (ważne, aby woda nie rozrzedziła jogurtu) i wykładamy na jogurtowy podkład, doprawiamy solą i pieprzem i przykrywamy jeszcze kleksem jogurtu.
Wierzch posypujemy szczypiorkiem (wiosną i latem można dodać rzodkiewkę, a w Portugalii teraz też się coś znajdzie), prószymy jeszcze lekko solą i pieprzem.
Jeżeli decydujemy się na wykwintne podanie jajek np. jako przystawki, namawiam na lekką  ekstrawagancję! A będzie nią na pewno narzucenie na górną, jogurtową poduszkę osnówek granatu, o którym tyle dobrego pisała Ariadna. W zależności komu podajemy to danie, pamiętajmy że owoc ten symbolizuje nieśmiertelność, zmysłowość i płodność!
Smacznego,
SWS


PAPAS ARRUGADAS

 ...czyli jak jedzą ziemniaki na Kanarach.


Witam serdecznie!
Wczoraj zrobiłam mały wstęp na temat kanaryjskich klimatów i smaków.
Dzisiaj chciałabym pociągnąć dalej ten temat, bo jest o czym pisać.
Skoro już wiadomo jak przygotować mojo rojo, to teraz coś, do czego warto go zaserwować, a mianowicie papas arrugadas (w dokładnym tłumaczeniu : pomarszczone ziemniaczki, w języku hiszpańskim słowo arruga = zmarszczka).
Coś niezwykle prostego, ale zarazem bardzo smacznego i wyrazistego w smaku i aromatach.
Do przygotowania papas najlepiej byłoby użyć młodych, małych ziemniaczków, ale ponieważ nie mamy na nie sezonu, warto zaopatrzyć się w ziemniaki z ekologicznej uprawy, lub (do czego jednak nie powinnam namawiać) ziemniaki z importu (na rynku jest już duży wybór kartofli różnych odmian i pewnie można natrafić na młode, zagraniczne).
Nie wspomniałam jeszcze, że papas arrugadas to ziemniaki w mundurkach , tradycyjne jedzone ze skórką, stąd taki nacisk na jakość produktu.

Potrzebne składniki:

-1 kg średnich lub małych ziemniaków w podobnym rozmiarze (takie ziemniaki powinny się równo gotować)
-1 cytryna
-3 łyżki grubej soli morskiej

Przygotowanie:


Ziemniaki dokładnie myjemy (najlepiej szczoteczką), a następnie płuczemy pod bieżącą wodą  i umieszczamy w garnku. Wciskamy do nich sok z 1/2 cytryny, wlewamy zimną wodę i wrzucamy wyciśniętą połówkę owocu (odda jeszcze aromat).
Ziemniaki z cytryną odstawiamy na ok. 30 minut, a następnie wylewamy cytrynową wodę i zalewamy świeżą (już bez dodatku cytryny), tak aby woda nie zakryła całkowicie ziemniaków.
Dodajemy sól morską, mieszamy i stawiamy na gaz. W zależności od gatunku, ziemniaki gotujemy od 20 (młode) do 40 minut, kontrolując poziom wody (w razie konieczności można dolać wrzątek, pamiętajmy o tym, aby do gotujących ziemniaków nie dolewać zimnej wody - ziemniaki mogą  wtedy zrobić się twarde ).
Ugotowane ziemniaki odcedzamy, kropimy pozostałym sokiem z cytryny i stawiamy do osuszenia jeszcze na gaz, do momentu, aż skórka będzie pomarszczona (ziemniaki obracamy, aby równomiernie się przypiekły.

Gotowe!

Papas arrugadas podajemy z mojo jako przystawkę lub dodatek do mięs czy ryb, ale mogą stanowić też dobrą, aromatyczną kolację.



Smacznego,




SWS

16 stycznia 2010

MOJO ROJO CANARIO

Całkiem niedawno Suma Wszystkich Smaków miała okazję wylądować na jednej z Wysp Kanaryjskich, a dokładniej na wulkanicznej Isla de Lanzarote.
Jeżeli kiedyś udałoby mi się polecieć w kosmos np. na Marsa, to jego krajobraz wyobrażałabym sobie dokładnie tak, jak prezentuje się Park Narodowy Timanfaya.
Na tej położonej najbliżej wybrzeży afrykańskich wyspie, znajdziemy wiele księżycowych krajobrazów,  które początkowo mogą zaskoczyć poszukującego rajskich klimatów turystę.


Z całą jednak pewnością mogę stwierdzić, że takie wrażenie szybko ustępuje zachwytowi i skłania do refleksji.A emocje, których dostarczy nam wyspa, nie są tylko
związane z  biosferą, ale i oryginalnymi wizjami Césara Manrique.
Nieżyjący już artysta, w latach 60 XX wieku rozpoczął swoją działalność, a jego głównym założeniem, do którego zresztą udało mu się namówić lokalne władze, była ochrona krajobrazu naturalnego.


W mniemaniu Manrique, człowiek powinien dostosować się do tego, co daje natura i robić wszystko, by nie naruszać pierwotnego krajobrazu (mowa głównie o architekturze).
Artysta miał zasadniczy wpływ na obecny wygląd Lanzarote.
Białe, niskie domy i niebieskie lub zielone okiennice są właśnie wynikiem jego intensywnej działalności.



Opowiadać jest o czym, ale teraz przejdę do kulinariów.
Będąc na Wyspach Kanaryjskich należy koniecznie spróbować tutejszej specjalności czyli MOJO.


Nazwa Mojo pochodzi od portugalskiego słowa molho (sos) i najczęściej spotykamy go w 2 wersjach : mojo rojo/ picón o suave (czerwony sos pikantny lub łagodny) i mojo verde (zielony sos).
Mi szczególnie posmakował ten pierwszy i właśnie dziś powiem jak go przygotować.
W oryginalnym przepisie (wg. La Cocina Canaria Editorial Yaiza S.L.) mojo rojo należy przygotować z suszonych, ale uprzednio namoczonych, czerwonych, ostrych papryczek.
Do podstawowego składnika, który nada czerwony kolor, należy dodać kilka ząbków czosnku, kumin, oliwę, ocet winny, sól morską i paprykę mieloną (ostrą lub łagodną).
Wszystko dokładnie rozcierane jest w moździerzu na jednolitą masę.
Ja przygotowałam wersję łagodniejszą , uprościłam wykonanie kanaryjskiego zadania i muszę przyznać szczerze, że sos smakuje dokładnie tak, jak na Lanzarote.
O wiele szybciej będzie jednak przygotować go w blenderze, wypróbowałam też moździerz, ale to żmudna robota dla wytrwałych.

Składniki :

-1/2 czerwonej, świeżej papryki
-1 suszona, ostra papryczka, którą należy namoczyć przez noc w wodzie lub zalać wrzątkiem na ok.20 min.
-3 ząbki czosnku
-1/4 szklanki oliwy z oliwek
-2 łyżki octu winnego (najlepiej z czerwonego wina)
-sól (najlepiej morska)
-papryka mielona słodka : 3 łyżeczki
-1/2 łyżeczki kuminu mielonego (ja dodałam kminku, ale to nie to samo i muszę uzupełnić przyprawy!)
-szczypta cukru



Przygotowanie:

Do blendera wrzucamy paprykę pociętą na większe kawałki (jeżeli użyjemy moździerza, to lepiej drobno posiekać paprykę), namoczoną, ostrą papryczkę bez nasionek, paprykę mieloną, ząbki czosnku i sól.
Mielimy zawartość kubełka, a następnie dodajemy oliwę i ocen i jeszcze raz całość mielimy.
Sos najlepiej odstawić na ok. 30 min. do lodówki.
Świetny dodatek, szczególnie do ziemniaków, ale można go wykorzystać według własnego uznania.
Zapraszam do posmakowania kanaryjskich klimatów!
Smacznego,
SWS
 

Kto jest z nami...